esu
/ 78.8.133.* / 2011-04-16 13:10
To jedyna konkluzja jakiej można się spodziewać po Rządowym Centrum Pogłębiania Zapaści Demograficznej (albo inaczej entym rządowym centrum do znajdowania wymówek do podnoszenia podatków). Ci ludzie nigdy nie mają dość złodziejstwa. Nawet jak nie będzie się już rodził żaden Polak, jak jeden pracujący będzie żywił 10 emerytów i 30 urzędników to i tak państwo będzie podnosić podatki a konto "programów prorodzinnych" czytaj programów zapewniania stołków dla swoich przy tworzeniu i działaniu instytucji realizujących te programy i dalej państwo będzie płacić dzieciorobom, ale już nawet nie na robienie dzieci (bo przecież nie będą się rodzić) tylko bezpośrednio za chęć ich robienia w postaci zniżek na wódkę.
efekt wyboru, jakiego coraz częściej dokonują młodzi ludzie:
"wyboru" pomiędzy płacić na utrzymanie dzieci a płacić na utrzymanie NFZ, ZUS, KRUS, emerytur budżetowych i budżetowych dotacji do nich.
Od kilkunastu lat rośnie także liczba urodzeń pozamałżeńskich:(....)
w ostatnich latach - około 20 procent
Nic dziwnego skoro samotnym matkom się dopłaca z podatków wyjętych z kieszeni młodych małżeństw. Niektórzy nawet się nie żenią choć żyją razem bo małżeństwo się nie opłaca zwłaszcza przy małych dochodach. Nie mówiąc już o stadach lekkomyślnych szparek, które wiedzą że za dziecko im zapłaci państwo i dzieciorobią na potęgę.
I ostanie największe kłamstwo, że Polacy później decydują się na dziecko. Poczytajcie dane GUS. Statystycznie kobiety rodzące dzieci mają (odkąd są prowadzone statystyki czyli jakieś 50 lat) 26-28 lat. Jedyna różnica między dziś a kiedyś to to że jest mniej dzieci, więc pierwsze dziecko rodzi się później niż kiedyś, ostatnie wcześniej niż kiedyś, bo pierwsze jest częściej jednocześnie ostatnim dzieckiem. Biologia mówi po prostu że starzenie to starzenie, że więcej lat to też biologicznie zakodowana mniejsza chęć do rodzenia dzieci (a większa do ich wychowywania) i magiczne zaklęcie socjalizmu "odłóż rodzenie dziecka na później" po prostu nie działa.