Wódz Jarosław ma świetny plan ratowania naszej gospodarki.
Mottem przewodnim jest rozwój budownictwa poprzez budowę pomników jego brata - pomnik Lecha w każdej wiosce.

Awantura pod krzyżem przeciągają głównie telewizja, trzymająca stały czas antenowy. Świadczy to tylko o braku innych ciekawych zdarzeń w Polsce. Kaczyński wykorzystuje tą sytuację obierając sprawę katastrofy jako linie partyjną agitacji na wybory, ale tutaj zaczyna jednocześnie działać trauma po wyborach prezydenckich kiedy w drugiej turze był przez godzinę na pierwszym miejscu (prawie prezydentem elektem). Stąd prawdopodobnie przelewa teraz zawód że nie został prezydentem, wykorzystując i podsycając awanturę pod pałacem .
Polacy zawsze byli podzieleni i to jest dobre, jeśli za tym nie idzie konfrontacja. Pierwsza próba konfrontacji zaistniała 3 sierpnia, ale na szczęście kancelaria prezydenta nie dopuszczając do tego a i teraz wszystkie poczynania zmierzają do spokojnego załatwienia tego konfliktu.
Demokracja ma to do siebie że pozwala w sposób pokojowy na wyrażanie swoich poglądów czy niezadowolenia, nawet garstce z frustrowanych obywateli.

Teraz musimy malowac Krzyz na scianach budynkow , tak jak w czasie wojny malowano symbol Polski Walczacej.

Czy towarzyszowi Jarosławowi nie daje ten wynik nic do myślenia?!
Teraz jak mu usunęli przyczynę comiesięcznych wizyt przed Pałacem Prezydenckim może znajdzie chwilę czasu i podjedzie do brata na Wawel.
Jak do tej pory był tylko 2 razy - braciszek może nie być w pełni ukontentowany brakiem wizyt towarzysza Jarosłowa.

W końcu pociągiem to około 2.5 h - w obie 5 h + jakaś 1 h godzina na wizytę. Razem 6 h czyli mniej więcej tyle i spędzał na Parteitagach (z pochodniami) organizowanych na Krakowskim Przedmieściu.