Oszolomowaty
/ 80.152.231.* / 2011-07-30 12:09
Panie Płaskoń! Znów Pan po krzakach chodzisz - tutaj temat dla Pana do poruszenia:
"...Przed rozpoczęciem, wypada napisać dlaczego do podsumowania dochodzi już trzy miesiące przed wyborami. Wynika to z dwóch powodów. Porażka szeroko zapowiadanej "ofensywy legislacyjnej", która defakto nigdy nie nastąpiła i początek naszej Prezydencji w radzie UE. Przekłada się to na brak ustaw w sejmie i co za tym idzie, brak działania obecnego gabinetu. Zatem spokojnie już teraz można dokonać bilansu zysków i strat, sukcesów i licznych porażek.
Czytając dyskusje na forach dotyczących polityki, szybko narzuca się pewien wniosek. Pokaźna grupa wyborców ma wręcz zadziwiające problemy z pamięcią. Zatem przed przejściem do konkretów, warto przypomnieć sobie spoty Platformy Obywatelskiej z okresu ostatnich wyborów parlamentarnych.
http://www.youtube.com/watch?v=HVOvwGSpG94
http://www.youtube.com/watch?v=UwilXke2_90
http://www.youtube.com/watch?v=jgISb8RCilc&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=f7HEBZbU-GE&NR=1
http://www.youtube.com/watch?v=46W3wCC6JpU&feature=related
Nie trzeba być "PiS-owcem" żeby zauważyć, iż jedynie niewielka część obietnic została spełniona. Czy mozna było zrobić więcej przez ten czas? Śmiem twierdzić, że tak. Zobaczmy zatem, jaki jest faktyczny stań państwa na ten moment.
Inflacja, bezrobocie i PKB.
Na tle poprzedniego rządu (porónania z PiS-em są nieuniktnione i będą często przewijać się w tej pracy), ekipa Donalda Tuska wychodzi, mówiąc delikatnie, słabiutko. Kiedy Prawo i Sprawiedliwość oddawało władzę w październiku 2007r. poziom inflacji stał na poziomie 2-2,5% (Raport NBP, październik 2007r). Dzisiaj jest to już 5% (GUS, maj 2011r). Oznacza to ponad dwukrotny wzrost, na przestrzeni niecałych czterech lat. Podobnie wygląda sytuacja bezrobotnych. 12,2% pozornie nie jest złym wynikiem. Oczywiście nie biorąc pod uwagę 11% PiS-u. Dochodzi do tego naturalny sojusznik władzy w postaci sezonowej pracy. Nie zapominajmy też o majowym otwarciu niemieckiego i austryjackiego rynku pracy. Faktyczny stan oscyluje w granicach zblizonych do I kwartału br.(13-13,2%) Przy czym jest to żenujący poziom na tle innych krajów UE. Niemcy z 7% i Wielka Brytania z 7,7% zostawiają nas daleko w tyle. Nie będę się też zbytnio rozwodził nad poziomem PKB. 3,8% nie powala na kolana, w szczególności jeśli spojrzymy na IV kwartał 2007r. i 6,7%.
Oczywiście większość wyborców PO (mówię tu o tych od krótkiej pamięci) obarczy całą winą kryzys. To swego rodzaju akt desperacji. W tym szaleństwie jest jednak metoda. Zwalić wszystko na "kryzys światowy", bo przecież "światowy" nie dotyczy nikogo konkretnie. Ludzie momentalnie zapominają wtedy o wcześniejszych
działaniach rządu. O negowaniu samego kryzysu. Nie pamiętają też słów wypowiadanych przez polityków Platformy Obywatelskiej o "Drugiej Irlandii", "Zielonej Wyspie" i Polsce jako "Finansowym Tygrysie Europy". Wszystko wydaje się być wtedy odległym, złym wspomnieniem. Nawet tak silne ugupowanie jak Platforma Obywatelska, nie jest w stanie dokonać tego w pojedynkę. Tak właśnie dochodzimy do roli mediów w calym tym mechaniźmie, jest to już jednak zupełnie inny temat...
"Cud" dla młodych - kulejąca edukacja, przczyną emigracji
W jednym z wcześniej wspomnianych spotów trafiamy na deklarację: "[...]Już wkrótce Polacy zaczną wracać z emigracji, bo praca tu będzie się opłacać[...] Dobrze zarabiający nauczyciele będą uczyć nasze dzieci[...]". Zanim jednak przejdziemy do tych konkretnych cytatów, spójrzmy na problem z szerszej perspektywy.
Poziom polskiej edukacji podlega stałemu obniżeniu. Ta tendecja trwa już od kilku lat. Nie obarczam tu winą tylko Platformy Obywatelskiej, wcześniej też nie było idealnie. Nie da się jednak ukryć, że w ostatnich czterech latach jest to spadek conajmniej alarmujący. Dramatyzm sytuacji polega głównie na spectrum, jaki ogarnia. Szkoły podstawowe, gimnazja, szkoły średnie i wyższe. Są to przykre realia, z którymi nie każdy potrafi się zmierzyć. Nie upoważnia to jednak władzy do kłamstwa i licznych zaniechań, które są obecnie na porządku dziennym. Nie upoważnia to rządu do polityki krótkowzrocznej i chaotycznej, której ofiarą jest młodzież. Nie upoważnia to wreszcie partii rządzącej, do zabijania prawdziwego patriotyzmu wśród najmłodszych i zastępowania go tzw. "patriotyzmem nowoczesnym" (tym stwierdzeniem posługują się posłowie i władze PO, nie wiadomo jednak co przez to rozumieją). Oczywiście szybko pojawią się głosy, że tworzę tu czysty populizm. Nie, niestety nie. Mówię o obiecywanych 7% podwyżkach dla nauczycieli, które zamieniły się w 2,3% w skali roku (dokładnie tyle, ile pochłania inflacja), przy jednoczesnym zwiększeniu tygodniowego pensum o dwie godziny. Jednak nawet przy tak korzystnych zmianach dla władzy, dalej pojawiają się problemy z wdrażaniem tego pomysłu w życie. Subwencje oswiatowe dla samorządów nie wystarczają często na płacę, więc