Holendrzy i Niemcy maja skarzona ziemie do glebokosci 600 metrow przez intensywne nawozenie. Tego sluchalem na wykladach z bodenkunde przed 25 -u laty na uni.Polska wtedy byla biedna i nie miala pieniedzy na zakop nawozow w takiej ilosci jakiej zyczylo by sobie rolnictwi .Idobrze ze nie miala. Teraz ma wiecej i wpycha jej sie nawozy przeroznymi oszukanczymi metodami np:kredyty tylko i wylacznie na ten CEL.Czego nie kupi to przywioza holemdrzy i niemcy jak i dunczycy na wydzierzawione tysiace kilometrow kwadratowych polskie jeszcze pola majac w nosie zdrowie gleby, zwierzad i na koncu ludzi. Wazne ze kasa przychodzi, wazne dzis a nie jutro. Do tego dochodza powodzie ktore ten proces przaspieszaja poprzez odplyw powierzchniowy do rzek a z tamtad na polnoc do Baltyku jak interpretowal to bul-Komoroeski w czasie kiedy mial przyjemnosc w odwiedzaniu terenow powodziowych. I taka jest prawda i taki mamy rachunek.Teraz zadam pytanie. Kto osiagnie szybciej CELw zatrowaniu Baltyku-polityka prozachodnia partii obludy czy wstrzemiezliwi z partii PiS-u?

Kto osiagnie szybciej CELw
zatrowaniu Baltyku-polityka prozachodnia partii obludy czy wstrzemiezliwi z partii
PiS-u?

To pytanie nie powinno być skierowane do mnie, gdyż mam dość polityki kłamstwa po obu stronach. Wydaje mi się jednak, że jeżeli chodzi polskie wybrzeże Bałtyku, to nie będzie tak źle, niezależnie od tego, kto będzie rządził. Daleko nam jeszcze do takiej świadomości bogacenia się jaka jest na zachodzie. Jeżeli chodzi o sprzedaż ziem uprawnych zagranicznym rolnikom, to nie ma za bardzo co sprzedawać: Żuławy nie sprzedadzą swoich ziem, Lubelskie też nie, ani Wielkopolska, a reszta to piachy i kto to kupi? Może się mylę, bo nie znam się na tym.