Margita
/ 193.109.225.* / 2009-01-30 21:17
Żle się do tego zabierasz. Nikt ci niczego nie poradzi na odległośc i nie podpowie, szcegolnie jeśli nie wie, co to za pomysl. Zanim sama zarejestrowałam działalnośc, to minęło kilka miesięcy planowania. Rozejrzałam się po rynku, czy sa juz takie firmy, ile ich jest, czy maja pracę, a może musza wręcz odsyłać klientow, bo jest ich za wiele. Policzylam, ile będe potrzebowała pieniędzy przed otwarciem firmy i w pierwszych miesiącach, kiedy jeszcze sie nie zarabia. Sprawdziłam w US, jaką mogę wybrac forme działalności, w ZUS ile musze zapłacic składek za siebie i pracownika, ile musze mu zaplacić, czy moge go zatrudnić na podstawie dofinansowania z UP. Sprawdzilam, ile kosztuja lokale, ile paliwa zużyja moje samochody (otworzylam szkołę jazdy). Będąc kierowcą zapisywałam się na jazdy doszkalajace w innych szkołach i prowadziłam szpiegostwo przemysłowe:) Nachodziłam panów w wydziale komunikacji i pytalam, pytała, pytalam... Rozpytalam po znajomych, kto w czym może mi pomóc, bo np. ktos w agencji reklamowej pracuje, więc taniej zrobi reklamę,; ktos pracujący w ubezpieczeniach taniej ubezpieczy auta itp. itd. Czytałam ustawy, rozporządzenia i tłumaczyłam je z polskiego na nasze:) Znalazłam prawników pracujących spoełecznie i wyjaśniałam z nimi wszelkie pojawiające się problemy prawne. To ogrom pracy, nie da się tak hop-siup:) Jak możesz zarządzać firmą, skoro nawet nie potrafisz jej sam otworzyć ?
Mialam mieć wspólnika, ale byl taki jak ty: chciał, żeby mu wszystko powiedzieć i pokazać, a sam nic. No to zrezygnowałam z niego:)