raymundo
/ 2011-06-24 16:38
/
Bywalec forum
Tak, wg propagandowych, rządowych "obliczeń" i owszem, ssiemy kasę z "Unii" niczym 1800-watowy odkurzacz. Jednak obliczenia pozbawione propagandy sukcesu wyglądają niestety trochę inaczej. Saldo tej całej zabawy, to nie tylko księgowanie przepływów gotówki. Do salda wlicza się mnóstwo innych czynników, takich jak choćby ogromne koszty zmiany krajowych przepisów (koszty budżetu i przede wszystkim przedsiębiorstw) oraz wprowadzania ich w życie, wzrost zatrudnienia w administracji państwowej (obsługa choćby samych dotacji), koszty szkoleń tej administracji, nieruchomości, które zajmuje, koszty kredytów zaciągniętych na pokrycie wkładu własnego "projektów europejskich", które w normalnych warunkach w ogóle by nie były realizowane, gdyż obiektywnie są niepotrzebne ("przecież dotacje nie mogą się zmarnować"), koszty unijnej propagandy (przypominam choćby rok 2004), koszty związane z "dopłatami" do rolnictwa (proszę przeanalizować proces dystrybucji dopłat), koszty poniesione przez obywateli z tytułu narzuconych minimalnych stawek podatków i opłat (np akcyzy w paliwie, gazie, energii elektrycznej, papierosach) itp. itd.
Kiedy uwzględni się te wszystkie czynniki - kolorowa bajeczka o pieniążkach znikąd traci swoje barwy i wesoły nastrój.