gha123
/ 156.17.40.* / 2015-06-03 10:34
"Rzeczniczka gabinetu Ewy Kopacz jednak wyraziła sceptycyzm co do propozycji, by wyłącznie staż pracy decydował o przejściu na emeryturę. Jak podkreślała, wtedy osoba, która rozpoczyna pracować w 18. roku życia, otrzymałaby świadczenie, zanim ukończyłaby 60 lat."
No i co z tego? Żal pani ... ściska, że ktoś może nie harować do śmierci na pani niezasłużoną pensję? Trzeba widzieć więcej niż tylko czubek własnego nosa pani rzecznik!
Jaką pracę zaczyna się w wieku 18 lat? Fizyczną! Ekspedientka, hydraulik czy mechanik samochodowy to nie siedzenie w ciepełku i przekładanie papierków. 40 lat pracy w takich i im podobnych zawodach to wystarczająco dużo, by móc przejść na emeryturę. W dodatku zasłużoną. Bo niby dlaczego ktoś, kto zaczął wcześnie pracować ma dłużej pracować niż osoba zaczynająca pracę np.po studiach, w wieku 24 czy 25 lat? Ponoć system ma być sprawiedliwy? A sprawiedliwy nie jest, właśnie ze względu na to, że ustalony jest dla wszystkich ten sam wiek przejścia na emeryturę, 67 lat. Sprawiedliwie byłoby gdyby ustalić liczbę lat, którą należy przepracować. Także pani rzecznik, jak zresztą większość polityków nie dba o ludzi, nie dba o kraj, a jedynie o własną pensję i wygody. Bo głoszenie sprawiedliwości niesprawiedliwego systemu nie służy ani obywatelom, ani krajowi, a jedynie tzw. rządzącym, chociaż krajem powinno się zarządzać, a nie rządzić. Problem w tym, że "nasi" politycy nie mają o tym pojęcia. Wyuczeni za komuny, nadal powielają ówczesny sposób rządzenia, czyli "co nas obchodzi kraj i jego obywatele, myśmy są władza i obywatele mają robić, co my sobie ubzduramy, i niech się cieszą, że zdychają w wolnym i niepodległym kraju, który my niszczymy i rozsprzedajemy dla własnej korzyści".
I jeszcze jedno. Jeżeli, wg pani rzecznik, niewłaściwym jest bycie emerytem w wieku poniżej 60 lat, to nikt nie powinien mieć takiej możliwości.