prezydęt
/ 178.37.103.* / 2013-02-10 15:13
W tych badaniach najbardziej zainteresowało mnie relatywnie duże poparcie dla RPP. Zwłaszcza, że mowa jest o grupie społecznej przedsiębiorców, którzy choć rozumem grzeszyć nie muszą to jednak uczestniczą aktywnie w życiu społecznym realnie go współtworząc.
Interesuje mnie to o tyle, że obserwując dokonania tego ruchu, nietrudno dojść do wniosku, że partia ta sama w sobie jest skazana na margines, jednakże podtrzymuje system lewackiej demokracji, tego tak zwanego "postępu" wynikającego z przekonania o determiniźmie historycznym.
Z przekonania, że człowiek skazany jest na skarlenie i świat zmierza nieuchronnie do tego z filmów science-fiction, w którym elita światowych miliarderów (to już dzisiaj około stu tysięcy ludzi) żyje w enklawach raju na ziemii a cała reszta izolowana jest w gettach.
Postępu polegającego na likwidacji rodziny jako podstawy systemu państwowego, likwidacji kościoła jako gwaranta zasad moralnych, zatomizowania ludzi, rozbicia przymierza kobiety i mężczyzny i w rezultacie sprowadzenia ludzi do do roli bezradnej siły roboczej. O tym ile ich będzie potrzeba zadecyduje elita światowych miliarderów.
Zastanawiam się czy 5% to adekwatna liczba. Kogo oni w naszej społeczności reprezentują?
Pedałów obojga płci - to jasne, tacy lepiej się czują gdy daje im się prawa.
Pedofili - pewnie tak, bo zgiełk lewacki pozwala im na nadzieję, że być może molestowanie dzieci można zalegalizować.
Wrogów władzy religijnej - jasne, komuna chwilowo upadła lecz swoją "postępową" robotę wśród ludzi o słabych charakterach zrobiła.
Przedsiębiorców zmaganych żalem, że ich mordercza - często 7 dni w tygodniu i 16 godzin na dobę praca - nie jest właściwie doceniana mimo że to oni generują podatki - tak, pewnie tak, w swojej bezradności mogą ulec złudzeniu, że skoro rządy głównych partii niczego skutecznie nie zmieniają, to niech już będzie diabeł.
Wielu z nich pewnie rozumie, że z demokracji da się wyciągnąć więcej gdy partii jest nie więcej niż dwie i obie balansują na granicy 50%-go poparcia. Widzą, że partia konserwatywna (republikańska?, narodowa?) była za krótko przy władzy by wypracować pozytywne mechanizmy demokracji. Nawet tej skazanej na lewactwo.
Pewnie jednak dostrzegają grandziarstwo niespotykanego, zmasowanego, nieznanego nawet z czasów Trybuny Ludu - ataku na realną opozycję którą niewątpliwie jest PiS, zwieńczoną horrendalnymi zachowaniami po katastrofie smoleńskiej. Dostrzegają zwycięstwo diabła i jako pragmatycy z natury ni widza szans w tej partii.
Jeśli tak, to sytuacja jest beznadziejna. Pozostaje tylko śledzić ten głupawy serial który niestety dzieje się w realu.