Jesteśmy w specyficznym momencie rynku. Po blisko czterech latach wzrostów, na rynek przyszło mnóstwo nowych inwestorów. Takiej fali zainteresowania rynkiem już bardzo dawno nie obserwowałem, nawet w czasie hossy internetowej. Co ciekawe wielu z nich bardzo długo dojrzewało do decyzji, by zacząć inwestować samodzielnie lub poprzez fundusze. Dopóki ceny akcji rosły po 20-40 procent rocznie wielu z nich powtarzało, że to zbyt duże ryzyko, że giełda nie jest dla nich. Gdy zaczęły się naprawdę emocjonalne wzrosty po ponad 50 procent, wielu z nich przekonało się do rynku.
Co więcej z rozmów prowadzonych z takimi początkującymi inwestorami wynika, że oczekują oni takich stóp zwrotu, jakich w długim okresie nawet najbardziej znani i najskuteczniejsi inwestorzy na świecie nie są w stanie osiągnąć. Na jednym ze spotkań, jakie ostatnio miałem ze studentami spora część sali była przekonana, że możliwe jest nawet zarabianie po 1000 procent rocznie (na rynku terminowym). Jak myślisz co powoduje, że ludzie spoglądając na giełdę tracą logikę, którą kierują się w życiu? Przecież, gdyby zapytać ich o to, czy jest jakaś branża na świecie, która daje zyski 1000 procent rocznie, zdecydowana większość odpowiedziałaby przecząco.
Obserwuję aktywność na wielu forach internetowych, czytam kilka blogów, obserwuję powstające strony dotyczące inwestowania i widzę, ciekawą zbieżność. Koniec hossy - czyli szaleńcze wzrosty w reakcji na dowolną informację, to wysyp aktywności nowych inwestorów. Rozpoczynają się spadki i oni w nie nie wierzą. Co więcej strasznie nerwowo i agresywnie reagują na komentatorów i opinie, że to dopiero początek spadków. Coraz bardziej się wyciszają. Niektórzy gdy stracą kilkadziesiąt procent. Można powiedzieć "miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle". Czyli od nadmiernego optymizmu, o którym mówisz, do skrajnego pesymizmu. Takie zachowania (w tak krótkim czasie) nie są chyba domeną logicznego i racjonalnego człowieka?
=============
autor książki:
http://www.bigbook.pl/towar/3/181300/
dla mnie jest to jedna z najlepszych pozycji ktore czytałem. ( w dodatku 2 razy )
co ciekawe - w wywiadzie pan Tomasz spotyka sie z IDENTYCZNYMI, powtarzam IDENTYCZNYMI reakcjami ludzi co ja ( dlatego tez konwertowałem arke akcji ).
jego cytat:
"Na jednym ze spotkań, jakie ostatnio miałem ze studentami spora część sali była przekonana, że możliwe jest nawet zarabianie po 1000 procent rocznie (na rynku terminowym). Jak myślisz co powoduje, że ludzie spoglądając na giełdę tracą logikę, którą kierują się w życiu?"
to samo mowią mi koledzy, kolezanki, nawet ostatnio zaczęła rodzina. dla mnie pali sie czerwone swiatło. mimo ze mam
akcje - bo nie wiem ile to potrwa... jestem monotematyczny - wiem. ale niech kazdy uwaza, naprawde, bo jak jeden kolega nizej na forum stwierdził:
"2006-11-04 18:32:22 | *.*.*.* | dominik 30 [ Bywalec forum ]
WITAJ! zasada nr 15 to jest dla mnie nr1 po hossie internetowej musiałem zapomnieć
o giełdzie na 3(trzy) lata duża szkoła pokory nie samowita nauczka i moje motto
"nigdy nie wolno być zachłannym" przyjmujesz ile masz zarobić na danym papierze
(czasem 10% a czasem 3%). Pamiętam jak wtedy było pięknie, a jak się zepsuło to nie
mogłem na to patrzeć ale jestem giełdoholikiem tylko już z lekką rezerwą. "
najgorszą rzeczą nie jest strata pieniedzy - ale wyjście z tego świata giełdy na pare lat. to jest najgorsze, co kolega doswiadczyl.