rybka
/ 2007-03-30 08:32
/
Tysiącznik na forum
Od razu zaznaczam, że nie interesuje mnie jaką opcję polityczną reprezentuje pani posłanka.
Chcę się odnieść do logiki postępowania w sprawie aresztowania posła.
Jedną z przesłanek do zastosowania tymczasowego aresztu jest (i w tym przypadku chyba o nią chodzi) obawa mataczenia przez podejrzanego. Ma to sens, gdy po zatrzymaniu i przedstawieniu zarzutów podejrzany zostaje aresztowany, co ma mu uniemozliwić kontakt z innymi osobami zamieszanymi w sprawę. Logiczne, skoro "siedzi" to nie uzgodni wyjasnień, ani nie bedzie wpływał na zeznania świadków.
Jeśli natomiast sprawa dotyczy posła, senatora czy kogokolwiek z immunitetem, to już lekko zalatuje parodią.
W opisanym przypadku zainteresowana juz kilka tygodni temu z mediów dowiedziała się jaki zarzuca jej się czyn i jakie są zamierzenia prokuratury. Jeśli w takim przypadku ma sie kogoś aresztować, żeby nie mataczył, to już paranoja. Przez ten cały czas mogła mataczyć do woli. Trudno też będzie prokuraturze przekonać sąd, że może ona wyjechać z kraju, skoro nie uczyniła tego do chwili obecnej.
Immunitet parlamentarny powinien chronić, ale tylko przed nadużyciami. Nie powinien natomiast powodować sytuacji, kiedy parlamentarzysta jest w dogodniejszej sytuacji od kogoś, kto włamał sie do warzywniaka.
Jest ogólnie wiadomym, że posłowie nie cierpią w naszym kraju na nadmiar zajęć (poważnych). Co więc stoi na przeszkodzie, żeby prokuratura o chęci postawienia posłowi zarzutu informowała tylko prezydium sejmu, które z mocy prawa powinno zachować ten fakt do swojej wiadomości? Może marszałek powinien zwołać nadzwyczajną sesję, która nie zakończy się, dopóki posłowie nie zdecydują: tak albo siak?