darik
/ 212.76.33.* / 2006-06-11 00:54
a ja polecam małą symulację. weźcie pod uwagęwidełki kursowe na poziomie 0,09 oraz miesięczny wzrost kursu CHR na poziomie 1,005* kurs z poprzedniego miesiąca.
POrównując przy takich założeniach koszty kredytu w PLN (oprocentowanie 5,5%) i w CHR (2,5%) okazuje się, że kredyt w PLN jest po pewnym czasie tańszy. Dla mnie rata to nie wszystko. ZAkładam (a przymierzm sięwłaśnie do 3-go kredytu hipotecznego w życiu), że szybko go spłacę - bo już myśłę o 4-tym :). Przy założeniu nadpłat, przy widełkach i minimalnym nawet wzroście kursu -można obudzićsię "z ręką w nocniku". .... Ale może jestem skażony. Zawsze w sytuacji, gdy myśłę o kredycie walutowym mam przed oczyma twarz kolegi, gdy mu Euro wzrosło z 3.4 -> 4.6. Niezyczę nikomu takiegu ruchu. Nagle kapitał Twojego kredytu zamiast zaciągniętych 100 tys wynosi 135 tys.
Gorzej, jeżeli zaciągnąłes kredyt na poziomie 600 tys. Właśnie okazuje się, że do spłaty masz jakieś800 tys :)
Znajomu miał chyba wtedy 280 przed zmianąkursu. NIc przyujemnego w każdym razie.
Moim skromnym zdaniem złotówka jest obecnie "wyżyłowana". Nie jestem spejalistą, ale w kościach czuję, że nie będzie sięjuż bardziej umacniać a raczej będzie słabnmąć. Złotówka słabnie, więc waluty drożeją. O ile? Czy 10 - 15 gr na franku to dużo?
Moim skromnym zdaniem, jeżeli kogoś nie stać na kredyt w walucie, w której zarabia, to lepiej go nie brać. Rozumiem, że kredyt w CHR jest tańszy i więcej ludzi ma zdolność, więc więcej sięsprzedaje kredytów - czyli możńa więcej zarobić, ale czy przypadkiem nie jest on tylko pozornie tańszy? Co siędzieje, gdy ktośprzestaje płącić - gdzie będzie mieszkał, jeżeli zabezpieczenim jest mieszkanie, które właśnie kupił?