rafal
/ 84.40.142.* / 2006-06-07 00:29
Sprawa jest dość prosta i klarowna. KNB wprowadzając takie ograniczenia spowoduje, że w większych polskich miastach, w których rozwój zaczął nabierać tempa, ludzi zarabiających w miarę przyzwoite pieniądze - czyli nieco powyżej średniej krajowej - po prostu w żaden sposób nie będzie stać na własne lokum. Jestem w takiej sytuacji i nie mam zamiaru wynajmować mieszkania do końca życia, mimo że nie mogę narzekać na obecne warunki. Gdybym mógł kupić własne kilka metrów kwadratowych, byłbym w zupełnie innym położeniu. Jeśli jednak wychodzi na to, że ani mnie, ani Mojej Pani, własny kraj (z którego, bądź co bądź, pochodzimy) wcale nie chce, nie potrzebuje i utrudnia życie gdzie tylko się da, to my się wcale nie zamierzamy narzucać. Dużo polaków już wyjechało za granicę za chlebem i godziwym życiem. Nie jest to masowy exodus, ale mimo wszystko znaczny i zauważalny odsetek. Sporo naszych znajomych mieszka już w innych krajach europejskich i bardzo sobie chwalą. Bariera językowa w naszym przypadku nie jest żadnym kłopotem i podejrzewam, że tak samo jest w przypadku bardzo wielu zawiedzionych i zdeterminowanych młodych polaków. Stąd też bardzo poważnie rozważamy możliwość emigracji. Wiem, że takie posunięcia, jak pomysł KNB, biorą się z założenia, że skoro ten naród przeżył ocet na półkach, kartki na wszystko i przyspieszony kurs gospodarki (pseudo)rynkowej, to może znieść wszystko. Należy jednak pamiętać o tym, że zainteresowani zakupem własnego mieszkania to ludzie, którzy wiedzą czego chcą i przy tym potrafiący czytać ze zrozumieniem czytanego tekstu (np. umowy). Nie dostaną swojej szansy tutaj, to dostaną ją gdzie indziej. Świat jest dziś mały - dużo mniejszy niż był jeszcze 20-30 lat temu. Jeśli przekroczona zostanie pewna granica wytrzymałości, między Wisłą a Odrą zostaną tylko ludzie nie posiadający już żadnej zdolności kredytowej. Żadnych łez i zgrzytania zębami - po prostu taki będzie rezultat...