sternik
/ 83.3.129.* / 2015-06-12 10:18
A byłeś kiedyś na wsi? Tak tylko pytam, bo ja np. byłem i babcia kury na rosół oprawiała specjalnie się nie przejmując, czy dzieci biegają obok, czy nie. Jakąś zboczeńcem od tego nie zostałem i z psychiką u mnie normalnie. Z tatą na ryby chodziłem i też jakąś od tego nic mi nie jest. Wszystko jest kwestią kontekstu, tego w jaki sposób się to odbywa i w jaki sposób się to dziecku przedstawia. Od samego udziału w polowaniach nikt mordercom i zboczeńcem nie został, a mówienie "dzisiaj sarna, jutro sąsiad" to brednie jakich mało. To pierwsza sprawa. Druga sprawa, to to w jaki sposób widzisz polowania. Dla mnie to kupa śmiechu. Jeżeli uważasz, że cokolwiek można upolować z okna samochodu, albo pchając przed sobą wózek, to mam tylko jeden komentarz: buahahahahahaha. Litości. Tak to upolujesz co najwyżej królika sąsiada, albo sarny które przypadkiem utknęły np. na ogrodzonym terenie jakiś parków czy ogródków działkowych. Polowanie nie jest takie proste. Tak samo robienie zdjęć. Gdyby tak łatwo było podejść do zwierzyny i fotki przyrodnicze robić, to każdy laik z kompaktem mógłby zostać zawodowym fotografem przyrody. Czasami godzinami czekasz na jedno zdjęcie leżąc zamaskowany w krzakach i zachowując ciszę. Polowanie nie jest wcale łatwiejsze (nie mówię o ustawkach na biznesmenów, bo to inna bajka). Gadałeś kiedyż z myśliwymi? Próbowałeś podejść zwierzynę? Tobie polowanie kojarzy się tylko ze strzelaniem i zabijaniem zwierzyny, a udział dziecka w polowaniu ogranicza się do tego, że ma ono patrzeć jak piany facet strzela do uciekającego jelonka. Tymczasem tak nie jest. Polowanie to przygotowania, wiedza o środowisku w jakim się poruszasz, a także o zwierzętach na które polujesz itp. itd. Polowanie to ścisłe zasady obchodzenia się z bronią, zasady bezpieczeństwa itp. Jeżeli polujesz z właściwymi ludźmi, to dziecku takie polowanie może dać tylko korzyści w postaci dodatkowej wiedzy i odpowiedzialności za to co się robi. Ale nie... pan specjalista widzi tylko pijackie mordowanie bezbronnych zwierzątek. I powtarzam. Nie jestem myśliwym. Mam sąsiada myśliwego. Bardzo miły i uczynny człowiek i jakąś nigdy go pijanego nie widziałem. Dziwne prawda?