Oszolomowaty
/ 217.229.11.* / 2012-01-10 22:48
Krótko z Salon24.pl:
"...Mamy już od czterech lat taką świecką tradycję, że, jak coś się dzieje, to wszyscy się wypowiadają, duzi, mali, starzy, młodzi, mądrzy, głupi, z sensem, bez sensu, ale jednego na pewno nie zobaczymy- otóż nie zobaczymy, jak Premier Donald Tusk się wypowiada na gorąco. To się nie ma prawa wydarzyć. No, chyba, że jest coś fajnego, jakiś medal ktoś zdobędzie, czy cóś, wtedy premier wyskakuje, jak pajacyk z pudełka w kadr, albo, jak osiołek ze Shreka, hyc, hyc, żeby się skojarzyć z czymś fajnym.
No, ale jak coś złego, to koniec, w życiu, najważniejsza zasada w jego życiu, w kadencji, w prezydencji, we wszystkim- nie kojarzyć się źle. Wtedy znika. Musi upłynąć czas potrzebny na szybkie zrobienie sondaży, analizę wyników, oraz na zredagowanie wypowiedzi. Potem szybka nauka tekstu, rutynowy makijażyk i już pan Premier Rzeczpospolitej może wyjść do mediów i skomentować. Przeważnie taki cykl produkcyjny wypowiedzi Mężyka Stanu trwa jakieś dwa dni. Jeśli ten cykl zostanie zakłócony, a, co gorsza, w dodatku w pobliżu nie ma pana Ostachowicza, efekt jest opłakany i tylko rozpaczliwe wysiłki zaprzyjaźnionych mediów pozwalają zamilczeć wpadki, jeśli już zostaną, czy to z powodu nikczemności, czy to z powodu chwilowego zaniku czujności opublikowane.
Gdyby tak jednostka Specnazu Alfa zaatakowała jakiś obiekt w Polsce, to oprócz amunicji musiałaby zabrać prowiant na dwa dni i Playstation, bo wcześniej żadnej reakcji Premiera się nie doczeka.
Z Panem Prezydentem jest gorzej, bo w żaden znany nauce sposób nie można go powstrzymać od wypowiedzi, koszarowo- łowieckiego dowcipasu, odczytania wierszyka z karteczki ( kto mu to pisze, na Boga!) ma on bowiem uszkodzony gruczoł poczucia obciachu i kłapie paszczęką, to znaczy, tfu, co ja godom, toż paragraf na to jest, znaczy, udziela prezydenckich wypowiedzi, które już nawet przestały stawiać na sztorc owłosienie speców od wizerunku Prezydenta, bo ileż można się jeżyć, raz najeżona, zostaje w pozycji pionowej, na jeżyka i już. Przy takim nasileniu kompromitacji wypowiadanych przez Forresta Gumpa polskiej polityki już nie wracają do stanu spoczynkowego przylizania, nawet żel nie pomaga. Mogą już jedynie powypadać. Nawet blogerom się już nie chce o tym pisać, bo to tak, jak wyśmiewać się z niepełnosprawnego, nieładnie. Mimo, że za tym słabosilnym intelektualnie Prezydentem stoi armia, flota, lotnictwo, służby, sądownictwo, prokuratura, media, to jednak niesmak zostaje, że to, jak kopanie chromego jagniątka.
No, ale to z Prezydentem, bo Premier bardzo rzadko wypada z roli. Nawet, jak miota obelgi, to w miły sposób i nie wprost, nigdy nie powie, że obije komuś gębę, co najwyżej ciepło zapewni, że będzie namawiał kolegów, żeby rozważyli porzucenie zamiaru oklepania komuś gęby, ale być może nie będzie skuteczny. Taki ma sposób mówienia, choć, jeśli chodzi o owo oklepanie twarzy to chodziły nikczemne słuchy, że i owszem, zdarzało się, ale, to w końcu nie nasza sprawa i nie będziemy włazić z buciorami w prywatne życie. Drobne nieporozumienia czasem nawet ubogacają i odświeżają związek.
No, wiec jak tylko usłyszałem o postrzeleniu się prokuratora Przybyła, to w natłoku różnych myśli miałem i taką, że Donalda Tuska, to nie zobaczymy co najmniej do środy. Nawet, jakby akurat maszerował do studia w innej sprawie, to by go służby obaliły rzutem ciałem w stylu Ace Ventury, wrzuciły do auta i powiozły na sygnale w bezpieczne miejsce. I co powiecie? Dwie zdrowaśki nie minęły, a słyszę, że Pan Premier wypowie się… w środę. Geniusz jestem, czy co? Nie musiał być ewakuowany, bo akurat był na trzysetnym dwudziestym siódmym urlopie. Dokończy wypoczynek, to i się wypowie. A może i nie, bo do tego czasu prokurator wyjdzie ze szpitala z plastrem, względnie zaślepką o przekroju 9 mm na policzku i sprawa zostanie uznana za rozwiązaną, więc, o czym tu gadać. Nawet nie ma co wracać, tylko dalej szusować, bo i po co wracać w środę, skoro dopiero w czwartek jest cos ciekawego, mianowicie meczyk. No, a po meczyku trzeba szybko wypocząć, bo w poniedziałek zaraz po tradycyjnym biegu po plaży o 10 rano trzeba lecieć do roboty. Nie ma lekko.
P.S. Dzisiaj rocznica… a my nadal nie mamy wraku, skrzynek, broni, kamizelek, telefonu Prezydenta, żadnych dowodów. Mamy ruskie plwociny na twarzy. Mamy Sektę Pancernej Brzozy, „debeściaków” i flanelki na służbie FSB propagujące jej wersję. Ale doczekamy się, jestem tego pewien. Winni dostaną to , na co zasłużyli..."