Wcześniejszy powrót prezydenta to kwestia nie "powrotu do rządu Zyty Gilowskiej" tylko, moim zdaniem, wyraz braku zainteresowania tamtejszych władz osobą Kaczyńskiego i jego poglądami na wiele spraw, żeby nie powiedzieć pewnego lekceważenia. No bo jak można traktować poważnie polityków, którzy najważniejsze decyzje (sprawa Afganistanu) podejmują "na wyjeździe" bez konsultacji z rządem. Czy sytuacja wymagała tak szybkiej decyzji by zlekceważyć sobie opinie rządu?