Jak sprzedawcy samochodów będą podchodzili do klienta tak jak do tej pory, to wróżę im dalszy spadek sprzedaży. Kiedy dolar dołował i osiągał najniższe kursy w na świecie, zaś złotówka rosła w siłę, w żaden sposób nie można było zaobserwować odpowiedniego ruchu w cenach samochodów. Dealerzy zacierali ręce, ile to teraz zarobią, a tu masz babo placek. Klienci nie chcieli wesprzeć ich portfeli obfitymi zakupami. No i jest jeszcze inna sprawa... Sprzedawcy bronią się rękami i nogami przez przyjmowaniem samochodów w rozliczeniu. Taka możliwość oferują w hasłach, ale gdy przyjdzie co do czego, to się okazuje, że na hasłach się kończy. Tylko czekać, jak dealerzy samochodów zaczną protestować i domagać się od rządu wsparcia.