rtg
/ 77.91.13.* / 2015-04-21 11:09
Już 10 kwietnia 2010 r. Bronisław Komorowski, jako marszałek p.o. prezydenta, postawił na ścisłą relację z Rosją. Z warstwy symbolicznej – z zachwytu łzami Władimira Putina w Smoleńsku – układ szybko urósł do rangi „strategicznego”, z nawiązaniem współpracy wojskowej włącznie. Dziś, gdy Komorowski powtarza hasła o „zgodzie” i „bezpieczeństwie”, pragnę go spytać: Panie prezydencie, ile ta Rosja – na którą Pan postawił – dała Polsce zgody i bezpieczeństwa?
Już niedługo pierwsza tura wyborów prezydenckich. O ile wybory zostaną przeprowadzone uczciwie, zdecydujemy o tym, kto na pięć lat stanie na czele państwa. Wybierzemy zwierzchnika armii, strażnika prawa stanowionego i obywateli – prezydenta, który przynajmniej w teorii, jako wybrany na swoje stanowisko w formie bezpośredniej, ma najsilniejszy mandat demokratyczny. Cóż jednak z tego, że mam do czynienia ze świętem demokracji, skoro, jak słusznie zauważył bloger „Jaś Wędrowniczek”, media praktycznie oddały tę kampanię walkowerem.
Niezgoda i zagrożenie
Debata telewizyjna? Wystarczyłyby trzy dni prawdziwej presji medialnej i Bronisław Komorowski musiałby ustąpić. Ale presji nie ma, a więc do wyborów nie będzie nie tylko debaty, ale nawet ani jednej konferencji prasowej ze swobodną możliwością zadawania pytań. Dlaczego to tak ważne? Stan wiedzy obywatela odpowiada stanowi demokracji. Skoro wyborca o programie jednego z dwóch kandydatów wie tyle, ile on sam „sprzedaje”, a razem z nim media Platformy – to zna tylko tę część wybieloną, fałszywą.
Fałszu w kampanii Bronisława Komorowskiego jest niestety bardzo dużo. Wystarczy spojrzeć na dwa hasła, jakie kandydat PO obrał na sztandary. Zgoda i bezpieczeństwo. Czy rzeczywiście przyjaciel Janusza Palikota, Władysława Bartoszewskiego i Stefana Niesiołowskiego ma prawo mówić o zgodzie? Jakim prawem o zgodzie mówi polityk, który przez ostatnich pięć lat rządów udowodnił, że z myślącymi inaczej rozmawiać potrafi jedynie „z buta”? Bronisław Komorowski nawet w kampanii prezydenckiej nie jest w stanie ukryć swojej agresji, wygraża pięściami i grozi „ciupagą”, obrażając Polaków, którzy się z nim nie zgadzają, tekstami o nieumytych stopach. Co z tego, skoro w głównym przekazie medialnym funkcjonuje nadal jako człowiek dialogu i pojednania. Jeśli Komorowski jest człowiekiem dialogu, to bardzo proszę przypomnijcie mi, z iloma ludźmi, środowiskami mającymi inne niż on zdanie na temat funkcjonowania państwa, prowadził dialog w czasie swojej kadencji? Jeśli ktoś uznaje za „dialog” przytakiwanie mu przez dwór Nałęczów, Koziejów i innych szogunów, to bardzo przepraszam, ale nie ma pojęcia o znaczeniu tego słowa.