He, he... Prof. Modzelewski zarzuca Rostowskiemu, że się nie zna na podatkach. Pewnie to i prawda, bo ten cały rząd to żałosna zbieranina, ale warto przypomnieć, że jego ustawa o
VAT to był prawdziwy gniot. Szaleństwo podpisów dostawcy i odbiorcy, jakieś rachunki uproszczone, koszmar klasyfikacji GUS towarów usług, kary za najdrobniejsze błędy, nawet literówki w nazwie firmy, jakieś proporcje sprzedaży zależne od stawek
VAT itd.itp. Odnosiłem wrażenie, że ktoś kto wymyśla takie rozwiązania musi mieć coś z głową, a przynajmniej mieć duszę zgryźliwego urzędnika, który nigdy nie wystawił faktury. I chyba się nie myliłem. A teraz prof. Modzelewski chce uchodzić za wybitnego speca od podatków i obrońcę uciśnionych przez aparat skarbowy przedsiębiorców. Zapomniał widać wół, jak cielęciem był.