Dziennikarze gonią za wydarzeniami, za sensacją. To samo w sobie jest dobre, jednak pod warunkiem że w tej pogoni za sensacją zachowany jest pewien umiar. Wobec tego nie mniej dobre jest prawo do obrony swojego imienia przed dziennikarzami którzy przekraczają tą cienką granicę.

Czy Braun najpierw obejrzał akta, napisał artykuł a dopiero później one zniknęły? To w takim razie powinien rozpisywać się na temat działania IPN. Czy też może gdzieś usłyszał że akta kiedyś były ale ich nie ma. I wyprodukował oskarżenia nie zapoznając się z treścią teczki? (W której mogło być nawet napisane że Miodek odmówił współpracy).

Wolność prasy to podstawowa swoboda, jedna z gwarancji demokratycznego państwa. Ale za oszczerstwa, za nadużywanie tej swobody nieuzasadnionymi pomówieniami powinna być dotkliwa kara.