kiki
/ 84.38.101.* / 2015-01-25 16:05
7 lat temu koleżanka z pracy i ja brałyśmy kredyt. Ona na działkę i zakup domu, ja na budowę domu, nasi mężowie zarabiali podobnie, my byłyśmy na takich samych stanowiskach, ja aby dostać kredyt w zł musiałam mieć 20% wysokości kredytu w gotówce, mogłam wziąć max 300 tys. na 30 lat, ona wzięła 350 tys., na 25 lat bez żadnego zabezpieczenia. Ratę miała prawie połowę mniejszą niż moja, jeszcze pod koniec 2014 miała o ok 300 zł mniejszą. Obie urodziłyśmy w podobnym czasie, ja wróciłam po 3,5 miesiąca od urodzenia, by nie rujnować budżetu domowego, a ona poszła na wychowawczy. Jak wróciła z wychowawczego ja już dostałam awans i ona była moim pracownikiem w zespole (na moją prośbę). od ok. tygodnia wysłuchuję jej jęków, a czy ona się przejmowała mną że płacę więcej, czy ją za to obwiniałam, czy banki, że mam wysokie raty, czy jej żal było, że zamiast zostać z dzieckiem, musiałam wrócić do pracy - bo wychowawczy to luksus. Ja jej nie jęczałam, ona niech mi teraz nie jęczy, niech się weźmie do roboty. Brałyśmy kredyt na własną odpowiedzialność.