yayurek
/ 2007-10-09 07:48
/
Kompulsywny looser na forum
Kilka osób mnie kiedyś ochrzaniło, że kupuję i sprzedaję coś o czym nic nie wiem, więc postanowiłem się dowiedzieć. W wielu wypadkach nie sposób się jednak czegokolwiek dowiedzieć, a z pobieżnego badania wynika, że nie ma się o czym dowiadywać, gdyż spora część spółek i tak nic nie robi. Co ciekawsze to „nic nie robienie”, jest wydaje się warunkiem dynamicznych wzrostów, a przynajmniej energicznych ruchów. I właściwie nic w tym dziwnego, gdyż „nic nie robienie” łączy się naturalnie z minimalnym ryzykiem inwestycyjnym i minimalnymi kosztami operacyjnymi. Co prawda skutkiem są nieco rozdmuchane koszta reprezentacyjne i marketingowe, ale nie jest to specjalnym minusem. Weźmy taką spółkę BURZA, ni cholery nie jestem w stanie napisać co robią - no biorąc pod uwagę stosunek aktywów do zysków, to chyba tylko koszta robią. Albo taka LAWA – co oni robią? „Nic nie robienie”, jest wydaje się warunkiem sukcesu. Tylko, czy aby prowadzić tego typu „niedziałalność” trzeba wchodzić na giełdę bocznymi drzwiami i kupować coś co wcześniej cokolwiek robiło i dopiero doprowadzać to coś do stanu „nic nie robienia”? Wyobrażacie sobie jak wspaniale wyglądałby prospekt spółki, która wchodząc na parkiet szczerze by oświadczyła, że chrzani wszelką realną działalność, zaś jej główne zamierzenia to m.in.: sponsoring dziennikarzy ekonomicznych, aktywna organizacja konferencji prasowych; dbałość o codzienne zamieszczanie wzmianek o firmie w prasie, cotygodniowe w tygodnikach i możliwie częstą obecność w mediach słuchanych i oglądanych; praca nad rozwojem wykresów wielokolorowych, wielowymiarowych z dodatkiem dźwięków polifonicznych….. Mnie to i tak, koło czegoś to powiewa, ale zarządowi GPW należy pogratulować ogromnej – niespotykanej chyba gdzie indziej w Europie - ilości nowych debiutów, jest O.K., tak trzymać