Czyli będzie tak. Ciężar podatków łykają najbiedniejsi pracujący. W tej chwili po ulgach na dzieci nie płacą wcale PIT, teraz będą. Podniesiemy im za to
VAT na jedzenie, art. dziecięce i leki. Spychamy w nędzę emerytów i rencistów, ich emerytury nie są oZUSowane więc po prostu wypłaty im spadną, przy zwiększonym opodatkowaniu konsumpcji. Nic nie zmieniłoby się na linii pracodawca-pracownik, skoro nie mam wynagrodzeń w kosztach, to zatrudniam na czarno - taka logika przedsiębiorcy. Znowu jeśli ja nie potrzebuję faktury kosztowej, to sprzedawca będzie ukrywał przychody.
We wszystko miesza się Modzelewski, który lobbuje za przekazaniem rozliczania
VAT bankom, żeby miały pełną kontrolę nad małymi i średnimi firmami.