Może to nie jest odpowiednie miejsce na tego typu sprawy ale nie mam się już do kogo zwrócić. Zaczne wszystko od początku. Mam 22 lata, w tym roku konczę studia licencjackie. Mam cudowną rodzine i chłopaka. I w tym miejscu pojawia się problem. Moi rodzice nie akceptują mojego chłopaka. Niecały rok temu doszło do sytuacji, że wyprowadziłam się z domu i od tej pory mieszkam razem z moim chłopakiem. Wynajmujemy razem pokój w mieście, w którym studiuję. Kamil (bo tak mu na imie) ma 24 lata, znalazł prace w jednym z supermarketów i zarabia nieco ponad 1000 zl. I to jest głownym powodem krytyki moich rodziców. Uwazaja, ze chlopak, ktory zarabia 1000 zl nie jest w stanie zapewnic mi godnego zycia. Prawda jest taka, ze moi rodzice maja sporo pieniedzy ale nigdy nie byli materialistami, sa naprawde dobrymi i cudownymi ludzmi. Zawsze moglam przy nich pozwolic sobie na co tylko chcialam, natomiast odkad jestem z lukaszem nie dostaje od nich ani grosza. Wiem, ze im bardzo na mnie zalezy i chca mnie chronic ale ja naprawde jestem z lukaszem szczesliwa mimo iz nie starcza nam na wszystko, czasem ciezko jest wytrzymac do 10go. Ale ja caly czas wierze w niego i mysle, ze z czasem znajdzie lepiej platna prace, poza tym ja po studiach tez mysle ze cos dla siebie znajde! Rodzice bardzo czekaja na to, zebym wrocila do domu, moja mama placze praktycznie za kazdym razem jak sie widzimy. Wiem ,ze bardzo ich krzywdze swoim wyborem i nie wiem co robic dalej. Cala ta sytuacja mnie przytlacza i mam coraz wiecej watpliwosci. Kamil jest dla mnie dobry, opiekunczy i nie mam mu nic zlego do zarzucenia. Natomiast z drugiej strony nie wiem, czy rodzice rzeczywiscie nie maja troche racji, czy bedzie on w stanie rzeczywiscie zadbac o nasza przyszlosc :( Blagam pomozcie!!