W Belgii, ktora zajmuje pierwsze miejsce w dostepnosci do lekarza w ramach 34 krajow OECD, lekarz wypisuje wszystkie recepty platne 100%.

Ubezpieczalnia rozlicza sie z pacjentem.

Lekarz jest od leczenia, a nie od biurokracji.

Rzad powinien zapewnic wszystkim pacjentom ubezpieczonym dostep do uslug.
Jesli nie moze zabezpieczyc w 100%, to niech to zabezpieczenie wynosi 50%, nie znaczy to, ze leczona bedzie co druga osoba w systemie powszechnego ubezpieczenia, jak to jest czynione teraz.

Ja place skladke zdrowotna w wysokosci 3000 zl rocznie. Ze wzgledu na specyfike schorzen musze korzystac z uslug prywatnych, na ktore przecietnie w roku wydaje 2-3 tysiace.

Mnie nie stac, aby cala moja skladka szla na leczenie innych osob. Dlatego uwazam, ze ubezpieczalnia powinna mi zwracac 50% poniesionych kosztow w sektorze prywatnym.
Z uslug prywatnym nie tylko korzystaja bogatsi. Korzysta cala masa osob posiadajacych skromne dochody.

Politycy zainteresowani sa tylko stabilnoscia i spokojem, vide np. P. Ziobro i inni wypowiadajacy sie w artykule. Absolutnie nic nie robia w zakresie zmiany systemy rozliczeniowego za uslugi medyczne i wrecz zycza sobie utrzymania "stabilnej beznadziejnosci" systemu zdrowotnego.

Mnie, jako osobe ubezpieczona, interesuje praktyczna dostepnosc do lekarza i uslug medycznych w ramach skladki zdrowotnej, dlatego
NFZ powinien rozliczac sie z pacjentem.

Uważam, że problem jest sztucznie stworzony przez lekarzy! Jak źle wypisze receptę czy zły lek musi za to odpowiadać! Lekarz wraz z pacjentem
do leczenia i opieki dostaje wszystkie potrzebne jego dane a głównie czy jest ubezpieczony, czyli czy można wystawiać mu recepty na leki refundowane i za nic tu nie odpowiada i nic nie musi sprawdzać!!! Gdy pacjent przenosi się do innego miasta lub zmienia przechodnię, cała procedura rejestracji w nowym miejscu się powtarza. Lekarz nie przyjmie pacjenta nie zarejestrowanego i nie sprawdzonego. Chyba że prywatnie! I tu jest chyba pies pogrzebany. Niech lekarze nie łączą pacjentów ubezpieczonych z prywatnymi!!!! Z pacjentami ubezpieczonymi nie widzę problemów. A pacjentów prywatnych niech przyjmują sobie po godzinach pracy.

91% to prawie powszechne, ale ... to są lekarze, którzy nie mają umów z NFZ, a więc ta sprawa w ogóle ich nie dotyczy. Z tych,którzy mają umowy prawie połowa popiera protest, a więc większość uważa, że nie ma problemu.

Jesli wprowadzilibysmy ceny europejskie na uslugi medyczne i leki / tak jak na samochody/, to w ramach obecnej skladki zdrowotnej, czyli "za darmo" moglaby byc leczona co siodma lub co osma osoba czyli 12 - 14% spoleczenstwa.

Obecnie w ramach NFZ leczone jest okolo 60% spoleczenstwa, a wiec troche czesciej niz co druga osoba.