arno saul
/ 79.184.59.* / 2015-04-15 20:35
Jestem nauczycielem w szkole średniej. Mam ponad 30 lat stażu. Moje spostrzeżenia.
1. Nauczyciele wykonują najważniejsze zadanie spośród wszystkich wykonywanych - wychowują i edukują przyszłe pokolenia. Czy lekarz będzie dobrze leczył, a sędzia sądził, zależy od tego, jak nauczą go w szkole itd. Dlatego prestiż, mierzony zarobkami powinien być znacznie wyższy.
2. Kadra pedagogiczna pracująca w szkołach woła o pomstę do nieba! Niedouczeni, nie znający języków obcych (poza lingwistami), o wąskich horyzontach i bez wyobraźni. Ze względu na niskie płace do oświaty obowiązuje wciąż negatywna selekcja. Garną się najczęściej kobiety, którym w głowie dom i wychowanie swoich dzieci (oczywiście generalizuję - są wspaniałe nauczycielki, sam znam kilka). Należy zacząć od istotnych podwyżek, a potem przeprowadzić ostrą selekcję. Nie odwrotnie.
3. Zlikwidować Kartę Nauczyciela, promującą bylejakość. Nawet bardzo dziadowskiego nauczyciela nie sposób zwolnić, bo chroni go Karta.
4. Wprowadzić mechanizmy kontrolne, umożliwiające zwolnienie za kiepską pracę.
5. Zwiększyć pensum, by nauczyciele więcej czasu spędzali w szkole. Od 8 do 16. W tym czasie oprócz lekcji, mogą wykonywać inne zadania (pomaganie słabszym, sprawdzanie klasówek itp). Do tego niezbędna jest jednak lepsza baza.
6. Usunąć religię ze szkoły. Obecnie w średniej szkole, kończącej się maturą, biologii, chemii, fizyki czy geografii naucza się w czasie 1 godziny tygodniowo tylko w pierwszej klasie plus zajęcia fakultatywne - jeżeli są godziny i dyrektor przydzieli (z reguły nie wystarcza dla wszystkich) dla chętnych zdających maturę w klasie IV, podczas gdy religii są po 2 godziny tygodniowo w każdej klasie. Czyli w 3-letnich liceach w sumie 6 godzin, a w 4-letnich technikach 8 godzin. A więc 8 razy więcej czasu w państwowej, neutralnej światopoglądowo szkole, poświęca się na nauczanie religii katolickiej, niż np. geografii! O ile dyrektor na to, czego ja nauczam ma istotny wpływ, to na katechetę nie ma żadnego. Katecheta może robić, co uważa za stosowne - bardzo często nie robi nic, tzn. uczniowie robią, co chcą, on czeka do dzwonka i za to bierze pieniądze. Kiedy powiedziałem to znajomym nauczycielom z Francji i dodałem, że to nie lekcja religioznawstwa, o wielu religiach, tylko katolicka indoktrynacja, nie uwierzyli.
7. Stworzyć lepsze warunki do pracy. Klasy są zdecydowanie za duże, stąd poziom nauczania niski. Kiedyś w Luksemburgu widząc klasy kilkuosobowe zapytałem, jaka najmniejsza może być klasa. Nie mniejsza, niż 2 osoby usłyszałem. Nie chodzi o to, by klasy liczyły po 2 osoby, tylko by nie liczyły ponad 24, co prawie jest regułą.