dr_umlin
/ 81.106.135.* / 2008-08-12 14:17
Państwowe czy prywatne, płacić czy nie płacić to nie są największe bolączki szkolnictwa wyższego i szkolnictwa w Polsce w ogóle. Trzeba zacząć od systemu który jest archaiczny i do tego źle i za mało finansowany. Żeby mieć dobrych naukowców na Uniwerkach trzeba najpierw zainwestować w przedszkola i szkoły podstawowe. Stara kadra jest skorumpowana, a nowa do tego jeszcze niedouczona.
U nas taki "Janko Muzykant" kończy niewiele lepiej niż w książce, po prostu nie ma sposobu żeby wyłowić zdolne dziecko już na samym początku edukacji zanim system go uśredni i pokaże mu palcem miejsce w szeregu, dotyczy to zwłaszcza dzieci z rodzin nie zamożnych. Ubogie rodziny oczywiście mają najgorzej, system opieki socjalnej kuleje od zawsze, nie sposób w zasadzie wyrwać się z biedy w Polsce (ale to temat na osobny wątek).
W Polsce prywatne szkoły są dla zamożnych, gdzie mogą posłać zdolne lub zupełnie przeciętne pociechy, tam mają one faktyczną szanse na rozwój. Po prywatnym liceum ten zdolny raczej nie powinien mieć problemu z dostaniem się na studia normalną drogą, taki z kolei przeciętniak z pomocą bogatych rodziców przy naszym chorym systemie edukacji dostanie się także gdzie chce (notabene jak bogatemu geniuszowi powinie się noga też się dostanie gdzie chce),
A wszystko dlatego że system stwarza popyt na korupcje - pracownik źle opłacany to pracownik skorumpowany, tak więc jest się do kogo zwrócić o pomoc w załatwieniu miejsca na uczelni. Zdolnemu, ambitnemu, nie bogatemu uczniowi pozostaje tylko(!) wierzyć w sprawiedliwość egzaminatorów na państwowych uczelniach. Jednakże co się tyczy uczelni, tylko nieliczne z nich można w tej chwili nazwać renomowanymi, zazwyczaj jest to co najwyżej 3 klasa światowa jak nie niżej, ale jak kształcić dobrze na uczelniach gdzie pracuje się na rekwizytach niemieckich z przed wojny, prawdziwe badania skończyły się na latach 70-tych, a doktor zrównał się poziomem z magistrem z przed parunastu lat? Odpowiedź nasuwa się sama - zmienić system i wpompować więcej pieniędzy z budżetu, do tego częściowa odpłatność za naukę na wszystkich państwowych uczelniach ( nie żeby jakieś horrendalne sumy, powiedzmy 100-200/ miesiąc ), a dla najzdolniejszych stypendia i nauka za darmo, tylko podstawowe pytanie kto i kiedy się tego podejmie?