brydzia
/ 2008-06-27 16:24
/
10-sięciotysiącznik na forum
omentarze do wpisu
« Czy drogie surowce to wina funduszy?
Jak politycy dbają o inflację
Prezesi banków centralnych po obu stronach oceanu gniewnie pohukują na inflację w zbożnej ufności, że to ją odstraszy i pójdzie sobie paskuda precz. Do chóru włączają się politycy słusznie nawołując ceny żywności i energii by spadły. Ile w tym sensu? Tyle co zawracaniu kijem Wisły. Z bezsensem działań polityków równać się może tylko ich obłuda. To rządy w pragnieniu zwiększenia zasobności swoich obywateli idą drogą na skróty, zwiększając wydatki ponad dochody i w konsekwencji produkując pusty pieniądz. W Wielkiej Brytanii inflacja pieniądza M3 przekracza 13%, w Europie prawie 14%. W USA zaprzestano publikacji tego ważnego wskaźnika uzasadniając to wysokim kosztem pozyskiwania danych (kilkaset tysięcy USD), co samo w sobie jest szczytem obłudy. Szacunkowo M3 rośnie tam w tempie 14% - najwyższym od początku lat 70-tych (złoto zaczynało wówczas wielką hossę).
Helikopter Ben, zgodnie z obietnicą z czasów gdy był członkiem Rady Gubernatorów FED, walczy z implozją bilansów banków dostarczając im na życzenie dowolną ilość gotowizny. Jeśli nazywasz się JPMorgan możesz pójść po 30 miliardową bezzwrotną pożyczkę do FED nawet jeśli zabezpieczeniem są bezwartościowe aktywa Bear Stearns lub kalesony babci. Obecne psucie dolara nie ma precedensu w historii, nawet Greenspan miał więcej skrupułów. I to Departament Skarbu określa mianem “strong dollar policy”!? No cóż, można sobie wyobrazić jaka panikę na rynku walutowym wzbudziłby gdyby zgodnie z prawdą stwierdził “tak, naszym celem jest utrata wartości dolara, lecz nie chcemy byście stracili do niego zaufanie”. Zważywszy ile dolarów nagromadziło się w świecie od czasu uwolnienia ich od parytetu złota 38 lat temu – obligacje amerykańskie i dolar zostałyby zmasakrowane.
No dobrze - powie ktoś - ale skoro jest tak źle to dlaczego CPI-U (Consumer Price Index for All Urban Consumers - przyp. red.) w USA wynosi tylko 4%? Po pierwsze za sprawą postępu technologicznego który sprawił, że te same dobra produkuje się coraz taniej i oszczędniej. Po drugie dzięki globalnemu podziałowi pracy polegającemu na tym że Chińczyk sprzedaje towary do USA, a zarobione dolary odsyła skąd przyszły w zamian za wątpliwej wartości obietnicę ich zwrotu w dalekiej przyszłości. Trzeci powód to manipulowanie wskaźnikiem… i tu makiaweliczna przewrotność polityków ujawnia się po raz kolejny. Przy wyliczaniu CPI-U dostosowuje się cenę dobra do zwiększonej użyteczności np wraz z dwa razy szybszy komputer lub sprawniejszy samochód obniża ten komponent inflacji o połowę. Bez tych matactw CPI-U wynosiłby teraz 8%!
Niesmacznie dwulicowe ze strony polityków i drwiące z elementarnej wiedzy ekonomicznej publiczności jest w tym kontekście przypisywanie spekulantom winy za wysokie ceny surowców . Pusty śmiech mnie bierze gdy słucham tych wynurzeń. Aluminium, cynk czy złoto są notowane po cenach niewiele wyższych od kosztu ich produkcji! A ropa i miedź? – zapyta ktoś - tam koszty produkcji są znacznie poniżej obecnych cen… Ropa i miedź są w stanie chronicznego niedoboru i ceny jakie się za nie płaci są głównie funkcją ilości dolarów w portfelu kupującego. A ta globalnie w ciągu 4 ostatnich dekad wzrosła 30-krotnie! To nie surowce zyskują na wartości – to papierowe waluty ją tracą.