Forum Forum prawneCywilne

Przemoc psychiczna w małżeństwie

Przemoc psychiczna w małżeństwie

Paulinkaaa / 2013-05-10 10:09
Jestem dwa i pół roku po ślubie, mamy z mężem dzidziusia. Nie układa nam się dobrze, mało tego według mnie przyczyną tego jest mój mąż. Nie wiem od czego zacząć, tak wiele tego było. Może najpierw poruszę kwestię wzajemnego szacunku w rodzinie. Mój mąż mnie wyzywa, mało tego, wyzywa także moich rodziców. Padają najgorsze epitety. Uważa, że to moje zachowanie stanowi przyczynę jego negatywnego zachowania. Wielokrotnie groził, co to nie zrobi mi i moim rodzicom. Każdą kłótnię przerabia tak, że to ja wychodzę na to, że zawiniłam. Moi bliscy nawet zauważyli jak nieładnie się do mnie odzywa (nie słyszeli najgorszych wyzwisk). Jednak wielokrotnie potrafi być także czułym i kochającym mężczyzną pomagającym w obowiązkach nad dzieckiem i domowych. Drugi problem stanowi kwestia finansowa. Mojego męża nie było w domu od rana do 19, 20 czy 21 wieczorem. Ale wcale nie przekładało to się na jego zarobki. Wręcz przeciwnie teściowa mówiła mi, że nieraz chodzi z kąta w kąt na warsztacie samochodowym i nic nie robi. Sam mówił, że on pracuje tylko 4-5 godzin dziennie, a resztę czasu się „szwenda”. Twierdził, że nie chce mu się wracać do domu. Również swoje zarobki trzymał przede mną w wielkiej tajemnicy, jak i prowadzoną przez niego i teścia działalność gospodarczą. Mało tego nieraz zabierał pieniądze zarobione przeze mnie i nie mówił co z nimi robi, a jak pytałam dochodziło do kłótni. Raz mówił, że ma konto prywatne drugim razem, że firmowe, a czasami twierdził, że ma pieniądze na kasetce w mieszalni i co za różnica gdzie są. Dochodziło do tego, że dawałam mu pieniądze z mojego konta, bo zapominał portfela, a on miał oddawać wieczorem, czego nie robił. Kolejnym problemem jest rodzina mojego męża. Mianowicie trzyma u nich w mieszkaniu część swoich rzeczy. Tam się kąpie i przebiera przed i po pracy, bo nie chce korzystać z dwóch łazienek, które mamy w domu. Z bratem i ojcem mają wspólne skarpetki i majtki. Wymieniają się ubraniami, nawet te, które ja mu kupiłam nieraz nosił jego brat (oczywiście jak o tym mówiłam, że mi się to nie podoba to kłótnia). Wyolbrzymia osiągnięcia członków swojej rodziny, np.: siostra jest bardzo mądra, ale już od kilku lat rozpoczyna studia, mama maluje pięknie jak rzeczywiście, a jej rysunku ani jednego nie widziałam (mnie nigdy nie pochwalił, że ładnie maluję, choć wiele innych ludzi mi to mówi). Wiem, że teściu pił całe życie i dopiero teraz zaczął się dorabiać na prowadzeniu działalności z moim mężem (tylko hasła do klientów typu: k**** lub potrząsaj tym jakbyś się masturbował nie świadczą o kulturze). W ogóle teściu ma dziwny światopogląd. Moja rodzina jest dla niego wrogiem nr 1. Mimo że zadbali o to, abyśmy mieli gdzie mieszkać (budują dom, a nam chcą zapisać połowę tego, w którym mieszkamy, druga połowa siostrze – dom jest tak skonstruowany, jakby były dwa oddzielne mieszkania). Twierdzi, że się wtrącają w nasze życie (wtrącili się teraz i półtora roku temu, jak im powiedziałam jak mnie traktuje i że nie mamy żadnych oszczędności, pomimo jego długiej „pracy”). Tak poza tym nikt się nie wtrącał, nie widzieliśmy ich nieraz przez cały tydzień, mimo że na razie mieszkamy razem. Mówi, że oni chcą nas zniszczyć, co jest kompletnie bez sensu. Dodam jeszcze, że leczy się psychiatrycznie. Oficjalnie ma depresję i nerwicę. Ale teściowa mówiła mi jeszcze o jakiś zaburzeniach maniakalno-lękowych. Tabletki nie trzyma w domu tylko u teściów. Jedną ulotkę z lekarstwa widziałam, ale czy nie ma więcej - nie wiem. Teściowa mówiła, że on zawsze wyolbrzymiał problemy i miał trudności sobie z nimi poradzić. Przez to wszystko wyrzuciłam go z domu na tydzień. Walczył z całych sił, by wrócić do mnie. I pozwoliłam mu. Ale już wydaje się być mniej pokorny. Daje mi teraz pieniądze i wcześniej wraca z pracy. I nie wyzywa mnie i nie kłóci się. Tylko pytanie jak długo taki stan może być? Chce wynająć mieszkanie, mimo iż mamy duży pokój i małą kuchnię + wspólna łazienka. A rodzice za kilka miesięcy się wyprowadzają i całe pół domu będzie nasze. To ma być niby terapia dla naszego małżeństwa. Boję się, że problemy wcześniej czy później powrócą i znów się zacznie. Boję się, aby moje dziecko nie padło ofiarą takiej agresji słownej z jego strony. Boję się wspólnie z nim wychowywać dziecko, jak się pojawią problemy wychowawcze. Jaki będzie jak przestanie zażywać tabletki? Jak może wyglądać nasze małżeństwo w przyszłości? Nie wiem, czy warto to ciągnąć? Tylko mam z nim ślub kościelny, co jest dla mnie bardzo ważne i nie wiem, czy miałabym szanse unieważnić ten związek? Bardzo proszę o pomoc i odpowiedź na te pytania. To, co opisałam wyżej to niewielka część tego wszystkiego, co się działo…
samotny_tata / 2013-05-10 14:46
to chyba nie to forum, przkra sprawa ale tak duzo napsaials ze ciezk oto przeczytac przepraszam

Najnowsze wpisy