Forum Forum finansoweBanki

Raiffeissen _ dno

Raiffeissen _ dno

madimm / 2009-07-09 00:54
Nie wiem jakie inni mają doświadczenia z Raiffeisen ale wg mnie to najgorszy bank z jakim miałam przyjemność, a podobno przyjazny przedsiębiorcom.
Kiedy zakładałam firmę byłam zupełnie zielona w tym temacie, poza tym mało było do wyboru dobrych banków internetowych, więc za poradą "znajomego" skusiłam się na konto w Raiffeisenie. Wszystko było pięknie na początku. Opłata za prowadzenie niemała, ale wszystkie przelewy za darmo, wpłaty w banku za darmo, karty, obietnice kredytu obrotowego, obsługa ok, własny doradca, więc wraz z wspólnikiem (to ważne, bo spółka) byliśmy zadowoleni. Do czasu. Nie minęło kilka tygodni jak dochodziły różne opłaty. No cóż, taka polityka banków. Zmiany wprowadzano nie tylko w Raif. ale i innych bankach również aczkolwiek gdzie indziej nie były takie drastyczne. Po jakimś czasie dostałam kopertę z "gwizdkiem" i z informacją, że dla mojego bezpieczeństwa bank daje mi narzędzie do trzymania klucza do bankowości internetowej. Pomyślałam - dbają o mnie , i zgodnie z instrukcją przeniosłam klucz na token jednocześnie zamykając drogę powrotną tj. korzystania z klucza umieszczonego na dysku mojego komputera. Jakież było zdziwienie kiedy po kilkunastu dniach od aktywacji tokena otrzymałam pocztą informację o wysokości kaucji za token i opłatach za jego użytkowanie!!!! Opłata za prowadzenie konta wzrosła do 720 zł rocznie /60 zł/mc/, doliczając opłaty za wpłaty w banku zaczęło mnie to przerażać. Obroty nie były małe, więc koszty związane z prowadzeniem tegoż konta były wysokie. Mało tego. Stało się tak, że przypadkowo zablokowałam sobie dostęp do bankowości internetowej, co też wydało mi się trochę podejrzane, gdyż nie ma u mnie mowy o roztargnieniu, pomyleniu hasła, jakimś wciśniętym CapsLocku czy innej rzeczy. Tym bardziej, że po 3 nieudanych próbach blokuje się dostęp. Ale nic , uwierzyłam że to moja wina i grzecznie zadzwoniłam na infolinię w celu odblokowania dostępu. Odblokowanie oczywiście kosztowało, nie pamiętam już ile, na pewno ponad 50 zł. Po jakimś czasie dowiedziałam się, że nie byłam jedyną osobą która zablokowała sobie dostęp w tym dniu i mogło to być spowodowane problemem technicznym serwisu, ale koszty problemu ponosimy oczywiście my - klienci, któżby inny. Nasze karty debetowe miały ważność aż 1 rok, więc bank wysyła -za opłatą oczywiście- nowe. Tylko że nam wysłali niewiadomo gdzie, do tej pory do nas nie doszły a opłaty pobrano z konta i żadnych reklamacji w tym temacie nie uwzględnili. Zaproponowano mi wysłanie duplikatów, ale odmówiłam, bo podejrzewam, że za darmo by tego nie zrobili, poza tym myślałam już o zamknięciu tego rachunku ze względów ekonomicznych. Nawiasem mówiąc to dobry interes kiedy wysyła się karty listem zwykłym, nieważne gdzie dojdą i czy w ogóle dojdą, ważne aby ściągnąć za nie kasę. I tak minął rok działalności i użytkowania rachunku. W związku ze zmianą siedziby firmy i potrzebą adaptacji nowego miejsca przypomniałam sobie obietnice preferencyjnego kredytu na podstawie obrotów, postanowiłam dać szansę "mojemu" bankowi. Udałam się więc z wszystkimi dokumentami do placówki... i oczywiście - odmowa. Niestety nasza firma nie spełnia warunków. Żaden kredyt nie wchodził w grę ani karta kredytowa. Nic. Żadnej pomocy na rozwój firmy, pomimo sporych obrotów na koncie. Dla porównania: niespełna m-c temu przy podobnych, a może nawet odrobinę gorszych obrotach ze względu na sytuację "pokryzysową" mój obecny bank sam zaproponował mi kredyt obrotowy na korzystnych warunkach i kwocie, o której wtedy nawet nie myślałam, tym bardziej teraz. A ten bank nie reklamuje się hasłem "przyjazny przedsiębiorcom". Ale wracając do Raiffeisena. Pomimo kolejnego rozczarowania i ogólnej niechęci nie mogłam zamknąć rachunku z uwagi na zobowiązania "urzędowe", więc musiałam udać się do placówki i poprosić o zmianę adresu korespondencyjnego. Podpisałam stosowne dokumenty i grzecznie czekałam na wyciąg w nowym lokalu. Zaczął się nowy miesiąc, minął 15-ty dzień i nic. Zadzwoniłam na infolinię, Pani potwierdziła zmianę adresu i zasugerowała spacer do placówki poczty i tam poszukanie wyciągu. Co też uczyniłam. I nic. Minął kolejny 15-ty następnego miesiąca i znów nic nie przyszło. Dzwonię znowu i znów to samo, wyciąg podobno wysłany na nowy adres. Pomyślałam sobie, że pojadę pod stary adres. I cóz tam zastałam?!!! Zobaczyłam mój aktualny wyciąg z konta wyjęty z koperty leżący na parapecie!!! Adres nie został zmieniony pomimo wizyty w banku i 2 telefonów, które miały potwierdzić zmianę. Ręce mi opadły! Mój stan konta był ogólnodostępny! I nie miałam pretensji do tych, co otworzyli kopertę, tylko do tych którzy ją tam wysłali! Udałam się wściekła do placówki banku i przedstawiłam swoje stanowisko, obiecali, że się tym zajmą, ale jakoś już w to nie wierzyłam, przecież wcześniej też tu składałam dyspozycję. Czułam się bezsilna. Postanowiłam wysłać fax do oddziału i do centrali banku z opisem całej sytuacji i mojego stanowiska. Kumulacja przyniosła efekt w postaci zmiany ad
madimm / 2009-07-09 00:56
Kumulacja przyniosła efekt w postaci zmiany adresu, dostałam też pisemne przeprosiny. Niestety to nie koniec "przyjemności". Kiedy okazało się że konto nie jest mi już potrzebne i nie mam ochoty po uprzednich doświadczeniach z niego korzystać bank stwarza mi do dzisiaj problemy z jego zamknięciem. Celowo zwleka z odpowiedziami na wnioski, aby przedłużyć czas użytkowania i obciążać rachunek opłatami. Pierwszą dyspozycję zamknięcia konta zgłosiłam ponad 3 m-ce temu i jeszcze do tej pory toczymy walkę. Wysłałam dyspozycję faxem, gdyż prowadzę nową firmę a godziny mojej pracy i pracy banku pokrywają się, więc szkoda mi czasu na załatwianie starych spraw, bo wizyta w placówce trwa ostatnio średnio 2 godziny. Po miesiącu (dopiero - czas reakcji ewidentnie celowy!!!) od wysłania pisma zadzwoniła Pani z informacją, że dyspozycję należy zgłosić osobiście i oczywiście zapłacić zaległości. Udałam się więc w wolnym czasie do placówki (fakt, że minęło trochę czasu od telefonu), gdzie jako uczciwy obywatel dla świętego spokoju uregulowałam zaległości + opłata za zamknięcie konta 20zł + opłata za wpłatę w placówce. Podpisałam papier , Pani skopiowała sobie umowę spółki z aneksem upoważniającym mnie do reprezentowania spraw spółki i poszła do wyższej instancji po podpis. Wróciła niestety z wiadomościami, iż nie można zamknąć konta, bo potrzebują podpis wspólnika. Wyjaśniam na spokojnie, że nie mam kontaktu z nim, nie mam aktualnego telefonu, możliwe, że przebywa za granicą, bo takie miał plany. Pytam co w tej sytuacji. Pani wzrusza ramionami. Bierze ode mnie nr telefonu, aby nie przetrzymywać , obiecuje, że zadzwoni gdy zapadnie decyzja, jak rozwiązać olbrzymi problem zamknięcia rachunku nieistniejącej firmy. Ważne jest to, że rzecz działa się 30-tego dnia miesiąca. Mija kilka dni , z banku odzewu brak, myślę sobie, pewnie dali sobie spokój i zamknęli to konto. Wszak wszystkie papiery podpisane, rachunki uregulowane. Mija 6 dni a ja otrzymuję korespondencję z Raiffeisen i czytam, i nie wierzę. Wezwanie do zapłaty kwoty, którą wpłaciłam 30-tego w placówce. Jeśli nie wpłacę tej kwoty, bank wypowie mi umowę ……i problem byłby z głowy. Pismo wygenerowane 1 lipca – następnego dnia po wizycie i wpłacie , a wysłane kilka dni później. I druga koperta z wyciągiem z konta (przez 3 miesiące poprzedzające wyciągi nie przychodziły) a na wyciągu kwoty które wpłaciłam jako opłaty regulujące zostały potraktowane jako zasilenie konta i naliczona opłata za prowadzenie rachunku!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! O ZGROZO!!!!! Tego samego dnia spotkałam wspólnika i czym prędzej wysłałam go do banku, ale ku kolejnemu zdziwieniu okazało się, że jego podpis pomimo, że ostatnio tylko tego brakowało, to znów za mało, aby zamknąć konto. Teraz znów ja jestem bankowi potrzebna z pieczątką starej firmy , nieważne, że kilka dni temu podpisałam wszystkie papiery. Widocznie trzeba znów uiścić kolejne opłaty , kosztem swojego cennego czasu odsiedzieć kolejne 2 godziny w placówce, po czym Pani powie, że czegoś brakuje. I w ten sposób BANK RAIFFEISEN jest PRZYJAZNY PRZEDSIĘBIORCOM. Jeśli ktoś ma ochotę potrenować swoją cierpliwość bądź wspomóc charytatywnie działalność banku RaiffEisen serdecznie polecam. TO NAJGORSZA FIRMA z którą miałam przyjemność współpracować. WIĘKSZEGO bałaganu w życiu nie widziałam, żeby nie nazwać dosadniej…
Przepraszam za długi elaborat, ale chciałam przestrzec potencjalnych zainteresowanych, opisując w miarę dokładnie PASOżYTA jakim jest w/w bank.

Najnowsze wpisy

Kredyty hipoteczne - najlepsza oferta: