w necie znalazłem nie pamiętam autora: najpierw jest o udzielaniu kredytów klientom z niewielką możliwością spłaty a potem o inwestycjach w nieruchomośi i o tym kogo stać na drogie mieszkania: Skąd mają te duże zasoby gotówki? Dysponują nimi w następstwie przymusów, jakie nakładają na swoich obywateli rządy w ramach np. ubezpieczeń społecznych, czy przymusowych ubezpieczeń majątkowych. Drugim źródłem pieniędzy jest wypłukiwanie złota z powietrza. Bank centralny "kreuje" pieniądz z niczego, po czym "pożycza" wykreowany w ten sposób pieniądz bankom komercyjnym, które z kolei udzielają kredytów zabezpieczonych hipotecznie. Dowodem praktykowania tego procederu jest inflacja, która w Polsce, w okresie od stycznia do października 2006 r. wyniosła 1,6 proc. Akurat nie jest to dużo, ale jeśli zestawimy to z rozmiarem PKB w 2006 r. (976 mld zł), to znaczy, że bank centralny mógł metodą wypłukiwania złota z powietrza wykreować ponad 15 mld zł.. To akurat tylko o 5 mld zł. więcej od sumy hipotecznych kredytów mieszkaniowych udzielonych w III kwartale bieżącego roku (10,8 mld zł). Mamy tedy do czynienia z "nadpłynnością", zarządzaną przez stosunkowo nielicznych dysponentów. Najwidoczniej musieli oni ostatnio nabrać wątpliwości, czy ta gotówka wkrótce będzie cokolwiek warta, skoro gołym okiem widać, że próbują pozbyć się jej jak najszybciej, lokując ją w nieruchomościach. Tylko w ten sposób bowiem można wytłumaczyć gwałtowny wzrost cen w tej branży. W ten oto sposób banki i instytucje finansowe stają się właścicielami całych miast i całych krajów za pieniądze, które rządy odebrały obywatelom tych miast, czy krajów, albo banki centralne w zmowie z rządami "wykreowały".
Tzn. chodzi o banki które będą przejmować nieruchomości od niespłacalnych dłużników...
Do przemyślenia