myśl o Polsce
/ 213.62.126.* / 2014-11-06 09:11
Cytat z pewnego bloga:
"Jeżeli wynik referendum będzie pozytywny, to spekulanci mogą przeprowadzić atak spekulując na wzmocnienie się franka względem euro. Bank Szwajcarii w takiej sytuacji będzie miał dwie możliwości:
1. Dodrukowywać franka jak to robił w przeszłości i skupować za nie euro, aby utrzymać kurs 1,2 CHF / 1 EUR. Każdy dodruk doprowadza, jednak do zwiększenia aktywów banku centralnego. Na dzień dzisiejszy aktywa szwajcarskiego banku centralnego wynoszą 500 mld CHF.
Aby zapewnić 20% pokrycie w złocie Bank Szwajcarii musiałby dokupić ponad 1700 ton złota. Odpowiada to praktycznie 9 miesięcznej globalnej produkcji, z wyłączeniem Rosji oraz Chin, które zatrzymują całą produkcję w kraju. Na wolnym rynku taka ilość jest nie do dostania bez drastycznego wywindowania ceny, a to jak wiadomo nie jest kartelowi na rękę. Jeżeli SNB zwiększy w nadchodzących latach wysokość aktywów, to ilość złota niezbędnego do wypełnienia warunków referendum dodatkowo wzrośnie.
2. Wyjściem alternatywnym jest pozwolenie, aby frank wzmocnił się o 16 % i tym samym zrównał się z euro. Bank Szwajcarii zamiast grać na osłabienie się franka mógłby zrobić coś zupełnie przeciwnego i wystawić na sprzedaż ogromną ilość euro. W ten sposób pozbyłby się sporego balastu. Dzięki temu obniżyłby znacznie wysokość aktywów."
Co będzie jak zrealizuje się scenariusz nr 2?
Banki najpierw sztucznie wpędziły 700 tysięcy rodzin w sztucznie zwiększone zadłużenie (jednym kapitał do spłaty skoczył 40%, ale są tacy co skoczył 75%), co daje skok zadłużenia dotyczący milionów obywateli. Teraz efekty gospodarcze dotyczą już większości, bo ten skok zadłużenia ma wpływ na decyzję milionów konsumentów, a to przekłada się na resztę. Zbiły kurs CHF, rozkręciły akcję kredytową w historycznym dołku, a potem wywołały kryzys i zaczęły doić Polaków. Całe ryzyko banki zrzuciły na klientów. Teraz kurs nadal rośnie, więc banki chcą przerzucić na państwo ryzyko za tych co już finansowo padną po kolejnych wzroście kursu CHF. Stąd pomysły na odkup długu przez budżet i wynajmowanie mieszkań bankrutom. Politycy PO martwią się o kondycję zagranicznych banków a nie o polskich obywateli - premier radzi się KNF (który dba o dobro banków i w którym siedzą ludzie związnani z bankami), i przeprowadza stres testy banków. Miliony ludzi mogą zbankrutować, ale bank musi zrobić swój zysk, bo to leży na sercu pani Kopacz.
W niektórych krajach również wpędzonych w pułapkę CHF politycy planują obciążyć ryzykiem i kosztami banki. Węgry najlepszym przykładem, ale nie tylko Węgry - Chorwacja, Hiszpania, Rumunia, Serbia. W Polsce politycy (pytanie dlaczego?) martwią się wyłącznie o zagraniczne banki. Czy doczekamy się polskiego Orbana?