Przyznam szczerze i uczciwie, czegoś nie rozumiem :(
Reforma jest potrzebna, co więcej konieczna. System emerytalny skonstruowany na repartycji nie sprawdza się i o tym chyba wszyscy wiemy i z tym faktem wszyscy się zgadzamy. Próby zmiany systemu podjęte przez rządy AWS w ostatnim roku zostały storpedowane przez rządy obecnej koalicji. Nie rozumiem dlaczego społeczeństwo zgodziło się na zmniejszenie składki odprowadzanej do OFE gdzie kapitał w zależności od Funduszu jest lepiej lub gorzej wypracowywany, ale jest realny nie fikcyjny jak w przypadku kapitału indywidualnego gromadzonego na indywidualnym koncie w ZUS. Podwyższanie wieku emerytalnego bez innych realnych decyzji jest dla mnie fikcją ponieważ tak naprawdę przedłuża działanie systemu, który się nie sprawdza i biorąc pod uwagę jakość polityki prorodzinnej za 40 lat raczej nic się nie zmieni, co więcej może być jeszcze gorzej. Upór PO co do podnoszenia wieku emerytalnego i jego kryptokoalicjanta Ruchu Palikota jest dla mnie zupełnie niezrozumiały. O PSL nie wspomnę, oni z każdym są w koalicji oprócz PiS (ciekawe dlaczego?).
Pytanie, dlaczego więc nie stać naszych "elit" politycznych na wypracowanie realnie funkcjonującej reformy emerytalnej, akceptowalnej przez większość społeczeństwa opartej chociażby na woli ubezpieczonego gdzie chce budować swoją emeryturę? Bo ja osobiście wolałbym wpłacać do OFE taką składkę jaką z woli łaskawie nam rządzących wpłacam do ZUS-u, a do ZUS-u wpłacać składkę jaką odprowadzam teraz do OFE. Co więcej rozumiem i akceptuję fakt, że Fundusz musi zarabiać i z mojej składki oprócz gromadzenia kapitału na moją emeryturę, Fundusz musi jeszcze coś zarobić, ale to jest moja wola, której w państwie niby "prawa" i pod hasłami "obywatelskości" zrobić nie mogę :(
O KRU-sie nie wspomnę nic, bo post i tak za długi.
Kończąc, wczorajszy dzień pokazał gdzie politycy mają społeczeństwo i co o nim myślą. Nie wiem czy uczestnictwo w życiu społecznym poprzez głosowanie ma jakikolwiek sens, bo po wyborach i tak mają nas głęboko gdzieś.