zytk@
/ 95.41.92.* / 2015-10-29 07:23
Ciekawe. Potwierdza się więc teza, że sześciolatki w szkołach, to tylko trick, żeby ludzie pracowali o rok dłużej. Nauczyciele pracę znajdą, bo nawet gdyby zlikwidowano gimnazja, to roczniki i tak zostaną, więc nauczyciele spokojnie znajdą pracę zarówno w szkołach podstawowych jak i średnich. Nie ma też w razie czego obawy przed "przeludnieniem" podstawówek, ponieważ budynki po gimnazjach zostaną, a przeważnie są one połączone z podstawówkami. Tak, że szkoły podstawowe zyskają dodatkowe sale lekcyjne zabrane im w poprzedniej reformie na utworzenie gimnazjów. I jeszcze jedno- poziomu kształcenia u nas nie trzeba podwyższać, bo mamy najbardziej przeładowane bzdurami programy w UE. Wystarczy porozmawiać z Polakami, którzy wyjechali ze swoimi dziećmi za chlebem. Okazuje się,ze nasze dzieci trafiają do klas o rok, albo nawet dwa starszych ze względu na swój poziom wiedzy. Pytanie tylko ile naszym dzieciom w Polsce pozostanie wiedzy w głowach. Przy tak rozdmuchanych programach nie ma czasu na solidne ugruntowanie podstawowej wiedzy. Inaczej rzecz się ma w innych krajach UE, gdzie programy są tak skonstruowane, żeby wiedza raz zdobyta w stopniu podstawowym została w głowie na zawsze.