Kenobi
/ 2007-02-05 11:52
/
Uznany malkontent giełdowy
Cały świat myśli o wzroście gospodarczym, a mało kto wspomina o nadchodzącym załamaniu, szczególnie na emerging markets. Tak było w 1987 r. i podobnie w 1999-2000. Na całym świecie tzw. smart money rozpoczęły wchodzenie w krótkie. Kryzys finansowy spowodowany deflacją jest ewidentny w ciagu roku. Nakręcana kredytem płynność wyczerpuje się. Bańka na amerykańskim rynku nieruchomości, recesja w produkcji, rosnące zapasy surowców związanych ze wzrostem gospodarczym (ropa, miedź), brak siły cen plus wysokie ceny energii i surowców powodują, że firmy nie inwestują, mimo starzejącego się parku maszynowego. Niechęć do inwestowania z powodu słabych oczekiwanych zwrotów powoduje, że duch przedsiebiorczości spada. Pytanie tylko, kiedy rządy zaczną zaciskać pasa. G. Bush proponuje zrownoważenie budżetu do 2020 r. Akumulacja długu rośnie i nie może trwać dużo dłużej. W poprzednim wieku stopa długu do PKB w USA wahała się w granicach 120 - 160%, w 1929 r. wzrastając do 260%. Teraz osiągnęła szalone 300% i rosła przez cały ostatni rok. Ogromny dług spowodował deflację w Japonii w 1980 r. i późniejsze problemy. Ten sam problem spodziewany jest w reszcie świata. W USA ludzie pożyczają, żeby opłacić długi z czego 95% to odsetki, a dług 5%. Ludzie zaczęli odmawiać zakupu domów i samochodów na kredyt. Widać, że bańka pęka. Ceny miedzi mają wrócić poniżej tego skąd startowały kilka lat temu.