atejka16
/ 95.108.91.* / 2015-06-26 02:08
Od paru lat dostaję wiadomość z ZUS-u o wysokości swojej emerytury, będzie dużo niższa od koleżanek przechodzących parę lat temu i nawet tych, które miały niższe kwalifikacje, a poza tym przechodziły na wcześniejsze emerytury.Już teraz nie mam sił, żeby pracować, pewnie mnie wyrzucą. Jestem pielęgniarką,kiedyś pracowałam w szkodliwych warunkach, ale teraz podawanie leków cytostatycznych już nie jest szkodliwe dla personelu. Niektórzy pacjenci dziwią się, że takie stare baby jeszcze pracują, mówią "ta stara", często są to wojskowi, lub strażnicy więzienni, czy inni upoważnieni do wcześniejszych emerytur.Myślą, że pracujemy przez chciwość. Nasze chore kręgosłupy (dźwiganie pacjentów nieraz po 100 kg). Latanie przez 12 h o suchym pysku, są różne oddziały, nasz jest ciężki.Nie ma czasu na jedzenie i picie. 2 pielęgniarki na prawie 50 pacjentów, każdemu założyć venflon (a żyły kiepskie), podłączyć z 10 kroplówek, kilku umyć, nakarmić, przewinąć, zmienić pampersa, pozycję, toaleta przeciwodleżynowa, nieraz dzwonek, bo chcą wiedzieć która godzina, albo kroplówka im nie "leci", ale nie pomyślą, że zginają ręce. Trzeba ich gdzieś zawieść, na szczęście na papierosa chodzą sami. Pielęgniarka po 20 latach pracy powinna przejść na emeryturę (większość oddziałów-neurologia, onkologia). Jak wytłumaczyć pacjentowi, że nie da rady go przenieść, podciągnąć wyżej, On słaby, bo zjadł tylko 6 skibek na śniadanie, obiad dwudaniowy, a pielęgniarka w domu dwie skibki chleba i o 16 usiłuje coś zjeść, ale musi odbierać dzwonki (z pełną gębą-pacjent myśli, że nic nie robimy, tylko żremy, ja po 12 h dyżurze jem w domu, po 20 i idę spać).
A zatruta cytostatykami emerytury nie doczekam. Młodych pielęgniarek nie zatrudniają, bo głupie stare sobie radzą, jakim kosztem, nie ważne, chorzy cierpią, co to kogo. Zeby chociaż zatrudnili w szpitalach strongmanów, poco przenosić bezsensownie wagony kolejowe,jak można ulżyć chorym, ale to nie ta kasa.
Od lat nie widzę dobrych "rządzących", każdy myśli o sobie, a resztę ma w głębokim poważaniu. Niedługo nie dam rady pracować, to po prostu mnie zwolnią, coś wymyślą i na emeryturę się nie załapię. Nieroby z rządu do kamieniołomów, p****** w stołki, nic ni robią, oni mogą p******** nawet do setki, bo za dużą kasę, ja za rok ciężkiej pracy mam tyle, co oni za miesiąc, a może i mniej. Mój dyrektor ma ponad 10 razy wyższą pensję, ale uważa, że nas jest nadmiar i tak do 67+, jak dożyjemy, a myślałam, że po przejściu na emeryturę zajmę się wnukami i opieką paliatywną, a za 5 lat sama będę potrzebować pomocy, już teraz niewielkie mieszkanie odkurzam na raty, na wyjazdy mnie nie stać, żyć nie umierać, tylko pracować do bólu i do śmierci.