kółko i krzyżyk
/ 87.205.153.* / 2016-02-03 08:54
No cóż, najwyraźniej tego samego zdania (nie ubezpieczam siebie czy czegokolwiek) są ci wszyscy, którzy płaczą po spaleniu czy zalaniu domu i wyciągają ręce po pomoc, bo żywioł zabrał im dobytek życia.
Również jak ci, którzy mają w tzw. d...e swoją rodzinę, bo "po mnie choćby potop" lub "mnie nic się nie stanie" mimo tego, że są np. jedynymi lub wiodącymi żywicielami tejże rodziny i być może mają jeszcze do tego obciążony dom/mieszkanie hipoteką. A później dramat, bo rodzina została sama bez środków do życia i z wizją eksmisji. I liczenie na pomoc innych, bo współmałżonek jednak nie był nieśmiertelny.
A co do "ustawiania maszyn w kasynie' - to, że maszyny są ustawione, aby kasyno zarabiało, nie oznacza, że każdy przegrywa. Nie słyszałeś o wygranych? To kwestia szczęścia, ale aby wygrać, trzeba grać.
Dokładnie jak w ubezpieczeniach - tyle tylko, że tu jest to kwestia nieszczęścia, które czy chcemy czy nie zawsze kogoś dotyka. Oczywiście nie każdego spotka nieszczęście, tak jak nie każdy wygra. Pytanie tylko, czy masz PEWNOŚĆ, w której jesteś grupie?
Ja nie mam, dlatego czasami gram, i jestem dobrze ubezpieczony podobnie jak mój dom. Przynajmniej śpię spokojnie i nie zdaję się na ślepy los. A jeśli się nic nie stanie? No cóż, po prostu potraktuję wpłaconą składkę jako cenę za spokój.