Dokładnie tak to działa. Odkąd zachorowałem na nowotwór złośliwy i połamało mi kręgosłup wiele firm chce ubezpieczać moje zdrowie i życie. Oczywiście nikt nie powie, że nie wypłacą odszkodowanie za zachorowania i operacje związane z nowotworem, a u mnie teraz nawet katar jest związany z nowotworem i grozi sepsą (wszak to skutek chemioterapii). Krótko mówiąc nie istnieje choroba, za którą wypłacą odszkodowanie, ale składkę wezmą jak każda ergo hergo. Nie łudźcie się, że po śmierci cokolwiek komukolwiek wypłacą. Zgon w związku z chorobą istniejącą w chwili zawierania ubezpieczenia. Ale składeczka nie śmierdzi. Każde trzy zł wydarte z kieszeni umierającego to cel 4sror. Nawet gdybym zginął w wypadku samochodowym to jak udowodnić, że gdybym nie miał kości zniszczonych przez nowotwór to też bym nie przeżył. Odmowa. Do tego oczywiście hieny ze sprzętem rehabilitacyjnym i tak dalej. Pytanie podstawowe skąd mieli moje dane z informacją chronioną prawem o stanie zdrowia.