Na razie tylko zawiesiła. A poza tym nie ma środków na finansowanie wyścigu zbrojeń i nie będzie ich mieć przez najbliższe 20-30 lat. Zatem to jest czysta paranoja. Za boleśnie Rosjanie odczuli rozpad ZSRR wskutek zabójczo-ekonomicznego systemu, żeby ten sam błąd powtarzać drugi raz. Mają tyle wewnetrznych problemów, że ostatnią rzeczą dla nich jest wyścig zbrojeń. 10-15 lat temu prirytetem dla premiera Czernomyrdina było utrzymanie Rosji jako jednoloitego terytorialnie państwa a od tego czasu wiele się nie zmieniło. To co jest przed Rosją to zwiększenie liczby ludności do 1 - 1,5 miliarda, zlikwidowanie plag społecznych (alkoholizm, narkomania, aborcja, liberalizm moralny - widać silną współpracę Cerkwi z Władzą w tym zakresie), podniesienie dochodu narodowego do 30 bilionów euro licząc po dzisiejszych cenach z czym będzie związany wzrost konkurencyjności przemysłu i rolnictwa itp. A to może będzie osiągnięte za 30-50 lat. Tak więc nie w głowie Rosji mocarstwowe zapędy, raczej jej polityka będzie ewoluować w kierunku ustanawiania wielu sojuszy ekonomicznych nawet z bardzo małymi państwami, podobnie jak polityka usa. Zatem będzie odchodzić od polityki podbojów na rzecz polityki wpływów. usa ten etap przerobiły w 19-stym wieku i od tego czasu jakoś nie mają ochoty napadać na Kanadę lub Meksyk albo Panamę czy Kubę (zauważmy, że najwyżej sfinansowały napaść przez Kubańskich uciekinierów). Oczywiście były interwencje zbrojne, Korea, Wietnam, Grenada, Irak - ale nie mają one charakteru podboju - Irak nie musiał atakować Kuwejtu tak nie każdy Wietnamczyk był za komunistyczną władzą czy siłami Vietkongu. I to był podział rzeczywisty a nie medialny. W Wietnami w przeciwieństwie do Afaganistanu nie było sytuacji, w której 90% społeczeństwa jest przeciw interwencji. Tak więc raczej w tę stronę zostanie ukierunkowana polityka Rosji w tym wieku. Zobaczymy jak będzie.