Podatki celowe mają jedną ogromną zaletę. Porządek i przejrzystość. Przykładowo, konieczne staje się dozbrojenie armii. Zakładamy, że mamy
VAT na poziomie 15%. Zwiększa się podatek do powiedzmy 16% po czym, po okresie roku, dwóch, jego wysokość wraca do bazowych 15%. Obecnie płacisz dziesiątki (jak nie setki) podatków, nie wiadomo na co, po co i co z nich jest finansowane.
Podatek dochodowy ma bardzo dużą wadę. Przyczynia się do wzrostu bezrobocia poprzez wzrost kosztów pracy, a koszt jego obsługi jest bardzo wysoki. Jeśli miałbym wybierać pomiędzy VAT, a PIT i CIT, to wybrałbym
VAT.
Odnośnie akcyzy. Jest to moim zdaniem najgorszy możliwy podatek. A wiedzą to chociażby firmy, które używają skażonego spirytusu nabywanego bez akcyzy. Ile ich kosztuje rozliczania się z każdego grama, ile czasu tracą pracownicy, itp.
Druga sprawa to nierówność społeczna. Dlaczego kierowcy mają płacić za paliwo 4,5 zł skoro w rzeczywistości kosztuje ok. 1,5zł? W ustroju, w którym trąbi się na lewo i prawo, że wszyscy są równi, akcptuje się takie nierówności. W czym gorsi są kierowcy od reszty społeczeństwa? Palący od niepalących? Pijący od abstynentów?
Zgadzam się, że niekiedy zadłużenie jest dobrą rzeczą. Ale jak uczy nas doświadczenie, nie w Polsce i nie w demokracji. Dlatego pisałem, że jest to najważniejsze, ponieważ obecni politycy patrzą krótkowzrocznie, nie interesuje ich to co będzie za 4 lata, nie mówiąc o 20-30 latach. A te pół biliona złotych będą spłacać nasze dzieci i wnuki. Jakim prawem im to robimy? Co jest wytłumaczeniem? Co dzięki temu Polska osiągnęła?