Pogonowski - USA
/ 77.95.50.* / 2008-08-27 19:19
Amerykańskie przysłowie mówi: „Cheat me once, shame on you, cheat me twice shame on me” („Oszukaj mnie raz to twoja hańba, twoje następne oszustwo jest moją hańbą”). Przysłowie to stosuje się do USA i podsumowuje obecne zagrożenie Polski nuklearnym bombardowaniem wyrzutni „Tarczy” w Polsce przez Rosję. Trzeba zapytać, kim jest domniemany opiekun Polski, który w rzeczywistości naraża Polskę na zniszczenie?
Na to pytanie daje ciekawą odpowiedź patriota amerykański, pułkownik dyplomowany z prestiżowej akademii wojskowej w twierdzy zbudowanej przez Tadeusza Kościuszkę, w West Point. Obecnie pułkownik Andrew Bacewich (wymowa: Bacewicz) jest profesorem Studiów Stosunków Międzynarodowych w na Boston University i jest autorem książki: „Granice Potęgi: Koniec Amerykańskiej Wyjątkowości” („The Limits of Power: The End of American Exceptionalism”), której mottem jest nakaz biblijny: „Doprowadź swój dom do porządku.”
Nieodpowiedzialna polityka zagraniczna rządu Bush’a jest według tego autora zakorzeniona w perwersji konsumeryzmu, zakulisowych machinacjach politycznych i obłędnym militaryzmie. Tak, więc obecnie główny problem zadłużonych po uszy Stanów Zjednoczonych, leży wewnątrz tego państwa, któremu los Polski powierza prezydent Kaczyński i premier Tusk.
Jednym z głównych błędów polityków i większości wyborców amerykańskich jest zasada, że problemy dzisiejsze znajdują się gdzieś daleko poza granicami USA i trzeba je rozwiązać siłą, żeby Amerykanie mogli kontynuować swój sposób życia i dominować na świecie. Tymczasem główne trudności Amerykanów są wewnętrzne, w formie zazębiających się trzech kryzysów.
Pierwszy kryzys jest gospodarczy i kulturowy, drugi polityczny a trzeci militarny. Wszystkie trzy jednoczesne kryzysy mają wspólną cechę: mają one korzenie wewnątrz USA, jak to wyjaśniał w ubiegłym stuleciu w swojej analizie profesor Reinhold Niebuhr, który wskazywał powiązania nowoczesnego społeczeństwa amerykańskiego i jego polityki z teologią fundamentalistów protestanckich. Tak, więc ignorowanie tych problemów jest rzeczą bardzo niebezpieczną tak dla Amerykanów jak dla Polaków i innych.
„Kształtowanie historii” stało się celem polityki amerykańskiej od końca Zimnej Wojny. W stolicy USA politycy mówią o wypełnianiu wymogów historii i odpowiedzialności USA, które jakoby jest w zenicie swojej potęgi, budowanej na kredyt, głównie za pieniądze Chin i Japonii, oraz USA niby kieruje rozwojem historii „według jej przeznaczenia.”
Bacewich nawołuje do rozsądku i pokory w erze nuklearnej. Amerykanie muszą zdawać sobie sprawę z ograniczeń, które są nie do pokonania przez ich rząd i ich armię oraz muszą uwolnić się od omamiania ich pomysłem, że mogą oni doprowadzić rozwój historii do celu, jaki im sugeruje propaganda neo-konserwatystów, sprzyjająca zwycięstwu Izraela nad Arabami i dominacji Izraela od Nilu do Eufratu. W tej sytuacji trzeba sobie zdać sprawę, że USA nie jest w stanie z góry planować rozwój historii.
Niebuhr pisał: „brak pokory nowoczesnego człowieka powoduje brak zrozumienia faktu, że dramat historii, nigdy nie jest przez ludzi w pełni zrozumiały i człowiek nie może go w pełni kontrolować. Neo-konserwatyści i neo-liberałowie w Waszyngtonie szczególnie grzeszą brakiem pokory i wydaje im się, że mogą prowadzić ludzkość „w pielgrzymce do doskonałości.”
Problemy USA nie są do rozwiązania wyborem nowego prezydenta lub zmianą reżymu w jakimś zamorskim kraju. Żeby wyjść z „potrójnego” kryzysu Amerykanie muszą uwolnić się do obecnych błędnych ideologii i dominacji konsumeryzmu na kredyt, jak też pomysłów nawracania historii według wierzeń fundamentalistów protestanckich.
Polityka amerykańska powinna zająć się wyleczeniem społeczeństwa amerykańskiego z nałogu konsumeryzmu, dzięki któremu powstało w Ameryce zupełnie nieodpowiedzialne życie na kredyt i koncepty wojen zapobiegawczych i rządów imperialnego prezydenta, który niby wypełnia wolę Bożą na świecie. Wielki wzrost siły władzy wykonawczej w USA szkodzi Ameryce i reszcie świata, a Polskę może doprowadzić do katastrofy nieodpowiedzialnym zagrażaniem Moskwie przez USA pociskami „Tarczy.”