chichot dona
/ 164.126.33.* / 2014-11-06 16:53
Ależ sumuje się sumuje.
Za 20 lat około 3 osoby będzie utrzymywało jednego emeryta, a przy nowym wieku emerytalnym może nawet 3,5 osoby pracującej będzie utrzymywało jednego emeryta.
Zmieni się to wtedy kiedy całkiem siądzie demografia, ale nawet wtedy pozostaną dwie osoby które będą utrzymywać jednego emeryta.
Wobec tego dwie osoby płacące składki po 800 zł przez 40 lat spokojnie mogą utrzymać jednego emeryta z 2.500 złotowa emerytura przez 20 lat
Problem jest w czym innym, problem jest w tzw. "kastach uprzywilejowanych" które nie sieja nie orzą (czyli nie odprowadzają składek) a otrzymują emerytury nie tylko 20 do 30 lat wcześniej od przeciętnego Kowalskiego ale te emerytury są wielokrotnie większe niż owe symboliczne 2.500 zł.
System pokoleniowy może nie jest najszczęśliwszy ale jako tako zdaje egzamin pod warunkiem, że się w nim nie miesza. Nie nadaje specjalnych uprawnień kastom uprzywilejowanych których jest tak dużo , że są głównym sprawcom kłopotów i niewydolności systemu pokoleniowego. Najprostszym rozwiązaniem, co wydaje się oczywiste jest to aby system emerytalny był jednakowy dla każdego, poczynając od wieku przejścia na emeryturę do powszechnego bez żadnych wyjątków oskładkowania dla wszystkich.
A tak się składa, że uprzywilejowani, zajmują najwięcej decyzyjnych stanowisk albo są silna grupą zawodową zawsze gotowa do najazdów na stolicę. Owi zainteresowani w utrzymaniu przywilejów nigdy nie pozwolą na zmiany.
Wystarczy popatrzeć na protesty jakie natychmiast się rozlegają kiedy, powstanie jakiś projekt zrównujący wszystkich w prawach i obowiązkach emerytalnych.
Tu demokracja i równość przystępu nie ma.