Kryzys nieruchomości dotarł do Chin. Najwięksi deweloperzy oferują rabaty i inne zachęty z powodu spadającej sprzedaży i trudności w uzyskaniu kredytu, od końca ub. roku. Z powodu niepewnych perspektyw gospodarczych w bieżącym roku, w tym możliwej recesji w Stanach, prawdopodobnie niższego wzrostu gospodarki chińskiej, rosnącej inflacji i zaostrzeń w polityce pieniężnej, duża liczba deweloperów próbuje szybko pozbyć się zapasów i następnie ratować się przejęciem innych projektów i mniejszych deweloperów, kiedy rynek zanurkuje. Część chce też podkręcić raporty roczne. Czekają też na decyzje władz co do polityki w odniesieniu do rynku nieruchomości, które powinny zapaść w marcu. Jednak ceny ziemi w Sanghaju spadły ostatnijo dość mocno, (podają przykład nabycia działki po cennie wywoławczej za 7.500 juanów za m.kw. w styczniu, bez żadnych ofert konkurencyjnych, podczas gdy jakakolwiek działka w tej okolicy kosztowała 12.500 w czerwcu 2007 r., a 20.000 juanów w listopadzie 2006 r. To oznacza spadek cen domów w najbliższych 1 - 2 latach. W obliczu słabnącego rynku, mali i średni deweloperzy są najbardziej przerażeni, bo mają większą presję finansową w porównaniu z dużymi firmami, z powodu zaostrzeniem przez banki komercyjne warunków udzielania kredytów.

Ben Bernanke lekceważy inflację

W USA środa była kolejnym dniem, w którym publikowane raporty makroekonomiczne mogły poważnie niepokoić. Okazało się, że w styczniu zamówienia na dobra trwałego użytku spadły mocniej niż tego oczekiwano, a sprzedaż nowych domów sięgnęła poziomu 13 - letniego minimum. Najgorsze było to, że mediana cenowa spadła w porównaniu do stycznia 2007 aż o 15,1 procent. Przypominam, że to od ceny domu zależy poczucie bogactwa Amerykanów, a co za tym idzie ich wiarygodność kredytowa i chęć do wydawania pieniędzy.

Pocieszył trochę posiadaczy akcji szef Fed. Wystąpienie Bena Bernanke w Kongresie USA nie niosło nowych treści, ale dało nadzieję na kolejne cięcia stóp. Szef Fed zasygnalizował, że niepokoi się rosnącą inflacją, ale jednocześnie stwierdził, że zagrożenie spowolnieniem gospodarczym martwi go zdecydowanie bardziej. Można powiedzieć, że Ben Bernanke założył klapki na oczy i nie widzi tego, co dzieje się na rynku surowcowym oraz na rynku towarów rolnych (o tym więcej w komentarzu tygodniowym w Stooq.pl). Śmiem twierdzić, że inflacja będzie jeszcze w tym roku dużym problemem.

Rynek akcji jeszcze przed sesją dostał informacje, które zdecydowanie mogły się nie spodobać. Słaby raport kwartalny opublikowała Fannie Mae, a dalsze straty zapowiedział JP Morgan. Od czego jednak nasi dzielni obrońcy rynku? Tuż po rozpoczęciu sesji na rynek dotarła informacja, która wydatnie pomogła sektorowi finansowemu. Federalny regulator (Office of Federal Housing Enterprise Oversight) zapowiedział, że w niedzielę zniesie limity inwestycyjne dla para-rządowych spółek Fannie Mae i Freddie Mac. Dzięki za wszystko temu będą one mogły kupować nieograniczoną ilość kredytów hipotecznych. Szczególnie ciekawie brzmiała ta zapowiedź po informacji o kwartalnej stracie Fannie Mae. Będą więcej inwestowały i więcej traciły?

Indeksy właśnie po tej informacji zaczęły rosnąć. Jakoś tak dziwnie się dzieje, ze codziennie ktoś coś mówi, co daje pretekst bykom do podniesienia indeksów. Na trzy godziny przed końcem sesji górę wzięła chęć zrealizowania części zysków z ostatnich wzrostów, ale nie ma to żadnego znaczenia. Przecież po takim zestawie danych, jaki rynek otrzymał w ostatnich dniach nie byłoby nic dziwnego w tym, gdyby indeksy były już o wiele procent niżej. Rynek nadal jest w „byczym" nastroju i trudno oczekiwać, żeby w końcówce miesiąca („window dressing") ten nastrój zmienił. Co oczywiście nie wyklucza korekty.

Uwaga: w piątek wpisu nie będzie - delegacja.


06:45, piotr.kuczynski
Link

Nastroje nie popsuły się znacznie głównie dzięki Benowi Bernenke, który we wczorajszym wystąpieniu dał do zrozumienia, że należy się liczyć z kolejnymi obniżkami stóp. I tu na chwilę się zatrzymajmy, bo warto zwrócić uwagę na zachowanie rynku po tej wypowiedzi. Zapowiedź dalszego luzowania polityki pieniężnej oczywiście spotkało się z radosną reakcją rynków akcji. Dolar na rynku walutowym przyspieszył spadek, dzięki czemu zaliczył rekordowo niskie wartości względem euro. Na rynku obligacji długoterminowych ceny dość mocno spadły. Ta reakcja jasno pokazuje, że na długiej stronie krzywej rentowności mamy obecnie realizację zasady "im niżej, tym wyżej". Im bardziej będą obniżane stopy procentowe, tym wyższej inflacji w przyszłości spodziewa się rynek. Jeśli takie nastawienie się utrzyma przez dłuższy czas, to paradoksalnie kolejne obniżki stóp procentowych w USA będą prowadziły do wzrostu stóp długoterminowych. Zauważmy, że to właśnie długoterminowe stopy są podstawą wyznaczania kosztu kredytów hipotecznych. Już ostatni skokowy wzrost oprocentowania kredytów wpłynął na ilość wniosków o kredyt. Wyższe stopy będą tylko potęgować ten efekt. Czyli dochodzimy do sytuacji, że im bardziej Fed się stara "pomóc", tym rynek nieruchomości będzie miał większe problemy. Wzrost rentowności obligacji długoterminowych jest m.in. emanacją rosnących oczekiwań inflacyjnych. Władze monetarne niewiele sobie z tego robią. Na razie. Także i wczoraj Bernanke wspomniał o analizie tempa wzrostu cen, ale analizując ostatnie wypowiedzi członków Fed, czytając protokoły z posiedzeń FOMC i obserwując decyzje przez to gremium podejmowane, można odnieść wrażenie, że zdania o inflacji są tylko wrzucane pro forma, bo i tak inflacja w tym momencie nie jest najważniejsza. To się będzie mściło.

da się zrobić aby forum się automatycznie odświeżało ?

czy tez macie tak ze po refresh zawsze was "przestawia" do ostatnio napisanej wiadomości?

pouciekał ktoś z szortów?
dziwne

WSTUDZICIE SIE WŁASNEGO CIENIA :)

witam
udanej sesji życzę

Nius pozytywny.

Obserwatorium astronomiczne w Los Alamos zakomunikowało, że nie przewiduje w tym roku zderzenia żadnej komety z Ziemią.
Giełdy światowe zareagowały na informacje entuzjastycznie.

Strata netto PGNiG w IV kw. wyniosła 164,6 mln zł
KZ, PAP
28.02.2008 08:44
Czytaj komentarze(0)
Strata netto PGNiG, przypadająca akcjonariuszom jednostki dominującej, wyniosła w IV kwartale 164,6 mln zł wobec 462,65 mln zł zysku netto w analogicznym okresie 2006
roku.

Strata operacyjna wyniosła 450,6 mln zł, podczas gdy rok wcześniej grupa miała 370,5 mln zł zysku operacyjnego.

Przychody grupy wzrosły w czwartym kwartale 2007 roku 5,05 mld zł z 4,24 mld zł przed rokiem. Tymczasem konsensus rynkowy zakładał, że firma osiągnie 4,87 mld zł przychodów.

Po czterech kwartałach zysk netto grupy PGNiG przypadający akcjonariuszom jednostki dominującej spadł do 1,25 mld zł z 1,33 mld zł rok wcześniej, zysk operacyjny do 1,3 mld zł z 1,47 mld zł, a przychody wzrosły do 16,6 mld zł z 15,2 mld zł. (PAP)

zamiast sie podniecać jak zakończą się stany na otwarcie może typy jak skończy sie w20 w końcu mieszkacie i gracie na polskiej gieldzie?? zdaje się to bardziej pozyteczne to jak?? daje +0.6%