2008
/ 2008-02-01 12:38
/
Pan Forumowicz (ponad 500 wypowiedzi)
Afera korupcyjna z udziałem Billa Clintona odkryta przez "New York Times" może poważnie zakłócić demokratyczne prawybory. Analitycy są zdania, że rewelacje o zamieszaniu męża w zdobywanie koncesji dla jednego z przyjaciół, będą drogo kosztować walczącą o demokratyczną nominację Hillary Clinton - pisze DZIENNIK.
Według gazety, Bill Clinton załatwił swojemu koledze Frankowi Giustrze lukratywny kontrakt w Kazachstanie, a dyktatorowi środkowoazjatyckiego kraju zapłacił poparciem jego starań o władzę nad OBWE. Sprawa byłaby zwykłym skandalem, gdyby nie to, że biznesmen wkrótce przekazał fundacji Clintona ponad 30 mln dol.
W opublikowanym wczoraj artykule gazeta twierdzi, że do spotkania całej trójki w kazachskiej Ałma Acie doszło we wrześniu 2005 roku. Giustra i Clinton zostali przyjęci w prezydenckim pałacu podczas zorganizowanej naprędce wizyty, której oficjalnym celem było ogłoszenie nowego programu zwalczania AIDS.
Nie przeszkadzało mu, że kraj jego rozmówcy uważany jest za jednego z liderów światowej korupcji, a Freedom House, organizacja zajmująca się monitoringiem demokracji, zalicza Nazarbajewa do jednego z bardziej represyjnych dyktatorów na świecie.
O spotkaniu, które już wtedy wywołało w Ameryce niesmak, nie zdążono zapomnieć, gdy niecałe dwa dni później UrAsia, firma należąca o Giustry, podpisała wstępne umowy na udział w wydobyciu uranu w trzech kazaskich kopalniach. "To był zagadkowy wybór" - mówił później Gene Clark, szef "Trade Tech", pisma zajmującego się przemysłem uranowym. UrAsia powstała bowiem niecały rok wcześniej, a o ten sam kontrakt od wielu lat zabiegały również inne firmy, w tym największe na świecie kompanie uranowe. Umowa ta, która zszokowała przemysł wydobywczy, sprawiła że niewielki biznes Giustry stał się jednym z największych producentów uranu na świecie, a sam Kanadyjczyk wzbogacił się o miliony dolarów.
W międzyczasie okazało się, że Clinton i Giustra, którzy poznali się na balu charytatywnym, mają doskonałe stosunki towarzyskie. Kanadyjski biznesmen jest np. zapalonym trębaczem i umawia się z Clintonem, miłośnikiem saksofonu, na wspólne granie. Giustra, który również należy do zarządu charytatywnej organizacji byłego prezydenta, obiecywał przekazać dalsze 100 mln dol. na jej działalność. Nie wiadomo, czy doszło do kolejnych przelewów.
"Wszystko zależy od tego, czy jej największy rywal Barack Obama postanowi rozegrać tę kartę, czy też będzie wolał nie angażować się w negatywną kampanię wyborczą" - mówi DZIENNIKOWI Peter Beinart z Council on Foreign Relations.
Do ataku na Clintonów zachęca go coś jeszcze: artykuł oskarżający potencjalnego pierwszego męża pojawił się w "New York Timesie", gazecie, która poparła senator z Nowego Jorku. Trudno więc oskarżyć ją o stronniczość, znakomicie się do tego nadaje.