a
/ 80.48.97.* / 2006-05-12 13:24
Przeciętny człowiek nie ma wewnętrznego systemu wartości (albo moralności).
Przeciętny człowiek targany jest podstawowymi emocjami (strach, wstyd, agresja, poczucie winy itd.), z którymi ledwie sobie radzi.
Na użytek świata zewnętrznego przeciętny człowiek buduje substytut systemu wartości oparty na prostych nazwach i porównaniach. Jest komunistą, katolikiem, socjalistą.
Przyjmuje jedną z tych nazw, która pozwala mu odnieść największe korzyści, ale wewnątrz jest tym, kim jest.
Przeciętny Polak tęskni całym swym jestestwem za biernością, opieką i świętym spokojem, nienawidzi przy okazji tych, którzy mają inne tęsknoty.
Czyli tęskni za tym, co oferował system nazwany komunizmem. Ale nazwa komunizmu kojarzy się źle i zapala się gdzieś przeciętnemu obywatelowi światło czerwone wywołując nieznośny niepokój. Cóż trzeba zrobić. Trzeba zmienić nazwę tego, co się czuje.
Od dziś ten zestaw cech, który kiedyś kojarzył się z metodami radzieckimi nazwiemy antykomunizmem, patriotyzmem i miłością do tradycyjnych wartości.
I już. Teraz przeciętny człowiek czuje się jak patriota. A dodatkowo mianem komuchów nazwiemy, tych, którzy są inni. I już mamy nowego prawego człowieka wyznającego właściwe, powszechnie szanowane wartości.
I wszyscy czują się dobrze i nie muszą się wstydzić.
To jest ten prosty schemat przywracający szaremu człowiekowi poczucie godności, nie trzeba się trudzić, kształtować wzorców, świecić przykładem wystarczy zmienić nazwę.
Osoby opierające się takim machlojom noszą nazwę elity.
Kto ma wątpliwości niech pomyśli, jakie znaczenie mają wojenne łupy, czyż gwałty na kobietach wroga nie czynią z nas patriotów?