Rychu Pyjas
/ 217.153.76.* / 2016-04-20 10:03
Poza tym rząd chce też, by nowa spółka pobierała pieniądze za deszczówkę czy śnieg, który stopnieje na dachach."Jednocześnie zakłada się, że opłatą zostanie objęty także odpływ wód opadowych i roztopowych" - czytamy.
Nie zapisano ile mają wynosić opłaty za deszczówkę, ale stwierdzono, że są prowadzone kalkulacje w tej sprawie. Jak dodano głównie zapłacą za to mieszkańcy miast. "Zgodnie postulowaną regulacją, bezpośrednią opłatą zostaną objęte co do zasady tereny zurbanizowane (ok. 5,23 proc. powierzchni kraju - dane GUS za 2014 r.) czyli ok. 16,35 tys. kilometrów kwadratowych".
Już w marcu wiceminister środowiska Mariusz Gajda sugerował tego typu zmiany, tłumacząc, że mają się one przyczynić do większej oszczędności wody.
Może jestem mało inteligentny, ale jakoś nie potrafię znaleźć logicznego związku pomiędzy opodatkowaniem wód odpływowych pochodzących z opadów z oszczędnością wody, Rozumiem, że odprowadzenie wody spadającej na czyjeś dachy kanalizacją kosztuje, tak jak kosztuje odprowadzenie ścieków (choć w odróżnieniu od ścieków nie ma składnika kosztowego w postaci kosztów oczyszczania ścieków), ale na ilość opadów to raczej wpływu nie mamy - na czym więc ma polegać nasza oszczędność ?
Chyba tylko na tym, że skoro zapłacimy za deszcz, to mniej nam zostanie na wodę i mniej jej zużyjemy ?
Bo nawet jeżeli będziemy gromadzić deszczówkę i korzystać z niej zamiast z wody wodociągowej, to i tak podatku deszczowego zapłacimy tyle samo - więc związku między podatkiem a oszczędnością nie ma.