pamietajmy o jednym: ta zmiana 'modelu' ubezpieczania sie na starosc: kiedys - dzieci, teraz - ubezpieczenia socjalne, jest jedynie pozorna!
ubezpieczenia socjalne oparte sa na grabiezy ludzi moldych przez ludzi starych, jak kazde panstwowe rozwiazanie: beneficjenci systemu rabuja platnikow.
W rzeczywistosci to nowe podejscie tez opiera sie na 'tradycyjnym' rozumowaniu: to co wydajemy dzis na emerytow z panstwowej kasy, splaca mlodzi (czesciowo teraz, z podatkow, a czesciowo w przyszlosci splacajac zaciagniete przez panstwo kredyty, czyli tez z podatkow). wiec kolektywne dzieci ('wszystkie dzieci nasze sa') zaplaca za przyszlosc swoich 'kolektywnych rodzicow'.
istnieje jednak jedna istotna roznica. W systemie tradycyjnym, to konkretni rodzice troszczyli sie o konkretna (swoja) przyszlosc. Lezalo w ich interesie wiec rozmnazanie sie i dobre wychowywanie dzieci. Dzialal tam mechanizm indywidualny – moja przyszlosc, moje dzieci.
Rozwiazanie panstwowe, jak w kazdej dziedzinie ludzkiego dzialania, charakteryzuje sie roznymi efektami ubocznymi. Np. Free-riding. Moja przyszlosc juz nie rowna sie moje dzieci. Moja przyszlosc rowna sie ‘nasze’ dzieci. Wiec ja dzieci miec nie musze, meczyc sie nie musze, ktos je zrobi za mnie i to one utrzymaja mnie w przyszlosci! I jest to rozumowanie calkiem sensowne, ekonomicznie racjonalne.
A fige z makiem, bo dzieci co raz mniej (free-riding rosnie lawinowo) i w koncu sie zbuntuja albo nie bede w stanie placic rosnacych obciazen – emerytur nie bedzie, za to lez cale morze. Jesli kiedys nasza cywilizacja wyginie albo dojdzie do pierwszej w historii wojny miedzy starymi i mlodymi, pamietajmy komu dziekowac: wymyslowi XX wieku, czyli ‘umowie pokolen’.