Wapniak
/ 83.28.120.* / 2008-10-01 19:36
Z portalu: AFERY PRAWA
Upadek gospodarki amerykańskiej, polskiej a nawet światowej? - kolejny żydowski przekręt? - polemika z cyklu mity i fakty o Ameryce....
Nastroje paniki ogarnęły ostatnio większość światowych giełd, które przeżywają ciężkie chwile już od wielu miesięcy. Ceny akcji, sztucznie podbite w wyniku spekulacji, runęły w dół na łeb i szyję. Nic nie pomogło, że banki centralne i rządy w USA, Europie i Rosji wyłożyły na pomoc upadającym bankrutom, tylko w ciągu ostatnich trzech dni, ponad 300 mld dolarów! To mniej więcej tyle, ile polskie państwo wydaje przez blisko trzy lata. Sytuacji nie uspokoiła też wiadomość sprzed kilku dni, że rząd amerykański zdecydował się znacjonalizować
dwa bankowe giganty udzielające w USA kredytów hipotecznych: Fannie Mae i Freddie Mac. Na zapobieżenie "krachowi stulecia" wydano dotąd ok. 2 bln dolarów z publicznej kasy, których się już w zdecydowanej większości nie odzyska. Mimo tego światowy system gospodarki kapitalistycznej pogrążą się w kryzysie.
Kto uważnie śledzi sytuację nie jest tym stanem rzeczy zaskoczony. Upadek systemu kapitalistycznego w jego neoliberalnej wersji, opartego na machinacjach finansowych, przepowiadano już od wielu lat. Powoli okazuje się,
że nie ma już do zdobycia łatwych pieniędzy, możliwości zbicia fortuny w jedną noc. Pieniądze, którymi kapitalizm musi obracać, aby wykarmić armię akcjonariuszy przyzwyczajonych do wysokich dywidend, menedżerów zarabiających krocie, wreszcie rzesz pracowników wielkich finansowych korporacji, coraz
trudniej z zyskiem zainwestować. W wyniku spekulacji wzrosły ceny ropy naftowej i innych surowców, a nawet złota, które jeszcze niedawno miało wartość "złomu". Wszystkie te zabiegi to przejawy agonii. Poszukując nowych źródeł szybkiego zarobku system kapitalistycznych wpada w coraz większe konwulsje i sam potyka się o własne nogi.
Liberalne media i politycy starają się zachować pokerową twarz i twierdzą, że sytuacja jest pod kontrolą. Jeżeli ludzie rzucą się do bankomatów, to w konsekwencji system jako całość się załamie. Jak to może wyglądać widzieliśmy w grudniu 2001 roku w Argentynie - teraz grozi nam podobny scenariusz w skali makro.
Nawet jeżeli rządom i instytucjom finansowym uda się sytuację względnie opanować, to system gospodarczy na wiele lat zmieni swoje oblicze.
Przedsiębiorstwa finansowe dostaną się pod twardy reżim finansowy państw, które dziś z środków publicznych pożyczają im pieniądze, aby ratować kapitalistyczną ekonomikę. Wbrew tyradom neoliberalnych publicystów w rodzaju Gadomskiego i Orłowskiego, bez pomocy rządów obecny system byłby już trupem.
Jeszcze żyje dzięki polityce interwencjonizmu i nacjonalizacji - dzięki państwu, które jak zawsze ratuje tyłki kapitalistycznym oligarchom.
Zmiana w systemie, a może – oby! – zmiana systemu, nie odbędzie się zatem bez wstrząsów społecznych. W ślad za kryzysem ekonomicznym, którego właśnie jesteśmy świadkami, nadciąga kryzys społeczno-polityczny. Od początku wieku, a może symbolicznie powiedzmy od demonstracji w listopadzie 1999 roku w Seattle, fala protestów pracowniczych i społecznych się wzbiera.
To już nie początek lat ’90, kiedy neoliberalna ideologia była w natarciu, a ruchu pracowniczy i związkowych tkwił w marazmie. Wszędzie, we wszystkich częściach globu, w krajach centrum i na peryferiach systemu kapitalistycznego, mnożą się protesty.
Ale eksplozja niezadowolenia jeszcze przed nami. Być może w ciągu roku, ale bardziej prawdopodobne w ciągu ok. 3 lat dojdzie do sytuacji, którą, mam nadzieje, nie zawahamy się nazwać rewolucją społeczną.
Zaskakujące jest to, że cały świat mówi o kryzysie i jego skutkach a niby-polskie media prawie milczą, wolą zajmować się alimentami Dorna lub wymyślać kolejną burda miedzy prezydentem a rządem.
Już od kilku dni najwięksi eksperci krzyczeli aby plan Paulson został jak najszybciej zaaplikowany, aby po pierwsze uciąć spekulacji na giełdach i zatrzymać waląca się piramidę.
Nie zrobiono, kryzys się rozpowszechnia, czeka się na otwarcie giełdy w Chinach po decyzji Kongresu.
Ale jest to mały kompromis na duży kryzys.
Co ciekawsze Kongres a zwłaszcza republikanie zgodzili się na ukaranie banków jak zmianę finansów tych banków, które będą pod kontrola państwową. To jest mały krok, ale jest. Jest to rewolucja, z neoliberalizmu, który padł jak kawka aplikuje się reguły socjalistyczne - problem polega nie na wtopieniu 700
mld dolarów, ale zmiany finansów i kontroli banków które mają być pod kontrola rządów!
Rok temu Sarkozy wyraził publicznie, że banki mają za dużo swobody i należy je kontrolować to wszyscy na niego huknęli. Kilka dni temu Merkel orzekła, że bank musi prowadzi transakcje transparentne!
A w PL cisza, pseudo ekspert Balcerowicz nabrał wody w usta - taka sytuacja przerasta jego możliwości kombinacyjne, nie mówiąc ograniczeniu umysłowym.
Ciekawy który bank polski pierwszy pójdzie z torbami? - już niedługo zobaczymy...
Za to wzorem Unii Europejs