Przekonują, że nowy algorytm podziału pieniędzy powinien opierać się na jakości mierzonej m.in. wynikami studentów czy liczbą badań naukowych, a nie liczbie kadry i studentów,
To chyba oczywiste. Jako kraj nie potrzebujemy takiej liczby licencjatów i magistrów jaką teraz "produkujemy". A zważywszy jakość tego kształcenia- finansowanie studiów ze środków publicznych takiej liczbie studentów jest doskonale nieefektywne.
Spokojnie możemy zejść do poziomu 50% obecnie studiujących, oczywiście z powrotem do dawnej jakości nauczania.