Forum Polityka, aktualnościGospodarka

Sadowski: Nikt nie policzył kosztów państwowej edukacji

Sadowski: Nikt nie policzył kosztów państwowej edukacji

Wyświetlaj:
szwagier00 / 83.20.188.* / 2006-09-13 01:31
Adam Smith przewraca się w grobie!

Jak może liberał, dyrektor CAS, mówić: "a więc, co zrobią ze środkami, które państwo gotowe było do tej pory przeznaczyć na nauczanie"

Co ma państwo do naucznia???
Dlaczego państwo ma mieć prawo ograbiać obywateli z pieniędzy, żeby nielicznym zapewnić wątpliwej jakości naukę (jeżeli wykładają np. specjaliści od ekonomii politycznej socjalizmu typu Balcerowicz, Bugaj czy Ziółkowska)?
zapi / 2006-09-12 14:43 / Bywalec forum
A czy ktoś policzy za 4 lata stracone korzyści jakie zaprzepaścił obecny rząd???
maa / 2006-09-12 12:04 / Tysiącznik na forum
"soft": różnych socjologii, prawa, ekonomii, "stosunków międzynarodowych'" (zawsze wydawało mi się, że tego uczyć nie trzeba :)).
Czyli kierunków, które obecnie kształcą barmanów i taksówkarzy dla Wielkiej Brytanii. Toute proportion gardée - te kierunki i w Niemczech, czy w. Brytanii w większości kształcą do tych zawodów.

Jakoś nic o medycynie, fizyce, chemii, biologii, medycynie, studiach inżynierskich. Te kierunki prawie zawsze są domeną uczelni państwowych. Chyba tylko w USA są uczelnie, tego typu prywatne, ale i one mają ponad 50% kadry wykształconej na europejskich (czasem indyjskich) państwowych uczelniach. I są (Stanford, MiT szcodrze dotowane przez budżet federalny).

Niestety studenci i absolwenci liceów są dosyć jeszcze bezmyślni - wybierając kierunek, co wg. autora prowadziłoby do lepszego ukierunkowania finansowania, kierują się: sukcesem finansowym absolwentów, którzy skończyli studia 10lat temu, sukcesem 1% absolwentów ( nie biorą pod uwagę, że większość nie ma pracy, albo pracuje niezgodnie z edukacją)

Mój wniosek - pan Sadowski posługuje się metodami ze sklepu, firmy, i dochodzi do bezsensownych wniosków.
MN / 80.51.231.* / 2006-09-12 13:05
Pan Sadowski jak mniemam pisze o tym, aby moje pieniądze szły za studentem niezależnie od tego gdzie studiuje. Maa pisze zaś o tym, że jedne uczelnie mają być opłacane z moich pieniędzy (te państwowe), a inne nie (te prywatne).
Maa mijasz się z tematem. Uczelnie techniczne, medyczne są potrzebne nikt temu nie przeczy.
maa / 2006-09-12 17:06 / Tysiącznik na forum
Coś mi się wydaje, że pan Sadowski zaczyna bać się niżu demograficznego i upadku uczelni prywatnych... Może gdzieś wykłada, stąd te bony?

Nie nie mijam się z tematem.
Właśnie z tym, żeby pieniądze szły za studentem, się nie zgadzam. STUDENCI SĄ ZA GŁUPI, by im dawać tyle odpowiedzialności (pieniędzy?)
Kszałcenie prawnika, socjologa, ekonomisty itp. kosztuje grosze a daje duży zysk, gdy można wymagać czesnego. Stąd wysyp prywatnych uczelni o tych kierunkach i wysyp zaocznych studiów na państwowych.
Nieistotne jest dla tych uczelni, że ich absolwenci nie mają potem pracy ( nie biorę pod uwagę stania za barem w Londynie), że de facto mogliby skończyć edukację na rzetelnej maturze. Grunt, by zainkasować czesne. Dawać studentom bony, by mogli poszerzyć grono 'lisznich liudej"? Chyba taniej byłoby od razu dawać im dyplomy licencjatów, magistrów, doktorów - po uważaniu i co kto chce.

Z kolei kształcenie na studiach: medycyna, techniczne, to gros kosztów państwa i absolwentów tych kierunków nawet teraz brak. I nawet ważenie bonów by nie pomogło np. student medycyny dostaje 10 bonów, student ekonomii, prawa 1.
Dlaczego? - na przykład studenci medycyny mają tendencję do wyboru uczelni, na którą w poprzednim roku było się łatwiej dostać, albo generalnie łatwiej jest zrobić dyplom.
Można sobie więc wyobrazić, że bony premiowałyby b. dobre i ... bardzo złe uczelnie.
Poza tym, studenci cenią sobie la vie en rose...

Może nie szukajmy za p. Sadowskim prostych, rozwiązań sprawdzonych w supermarketach i promowanych przez ludzi najlepiej znających się na grze w brydża (J. Korwin-Mikke). Uczelnie to delikatna materia.
Pamiętajmy, że żaden istniejący system szkół wyższych nie jest doskonały. Dobre powstawały przez dziesiątki, a czasem setki lat. Jak trudno coś jest tu zmienić, pokazuje przykład Niemiec i Francji.

Coś, co trzeba na pewno zrobić, to zmienić w Polsce politykę personalną na uczelniach z XIX wiecznej niemieckiej na anglosaską. Zlikwidować instytucję profesorów rentierów.

Powtarzam: Pamiętajmy o tym jak działają najlepsze amerykańskie uczelnie Stanford, MIT, Yale. Utrzymuje je i państwo i przemysł prywatny. W zamian za prawo do wyników badań. A studenci? Mają zwykłe stypendia i zapewnione etaty w firmach sponsorujących.

PS.
Popieram bony dla ucznów postawówek i szkół średnich - o ich przeznaczeniu decydują bowiem rodzice i tu nie ma różnic strukturalnych - szkoły danego typu kosztują porównywalnie.
MN / 80.51.231.* / 2006-09-12 17:31
Pan Sadowski jest od Adama Smith'a nie musi być interesowny. To ja mam interes, bo płacę podatek plus korepetycje plus czesne. Nie jestem więc obiektywny. Spróbuj jednak rozważyć dwie sprawy. Sugerujesz, że państwowe uczelnie kształcą zaocznie i wieczorowo niepotrzebnych inteligentów (na UWr jest ich połowa), to po co to robią przecież istnieje państwowa polityka kształecenia i limity przyjęć. Jeżeli ci z prywatnych uczelni są niepotrzebnymi potencjalnymi inteligentami (plus ci z płatnych państwowych) i zamiast do szkół poszliby na bezrobocie to otrzymaliby zasiłek dla bezrobotnych porównywalny z czesnym więc, co za tym idzie państwu powinno opłacać się częściowo dotować studenta zaocznego i wieczorowego, bo to jest taniej.
maa / 2006-09-12 18:35 / Tysiącznik na forum
Co jest taniej?
Jeśli absolwent jest zbędny, to lepiej poprzestać na rzetelnej maturze - to jest taniej. Nie przedłużać starym prykom okresu dziecięcego.

Sadowski JEST:
profesorem socjologii w Białymstoku, wykłada też na na jednej uczelni prywatnej. Myślę, że dlatego powstał ten atrykuł, że za 4 lata ilość kandydatów na studia zmnniejszy się prawie o połowę . Idzie niż demograficzny.

Uczelnie kszałcą studentów, żeby mieć pensum wykładów, seminariów i ćwiczeń dla kadry. O studentów trzeba teraz walczyć...

PS.
Jeśli bierzesz korepetycje, to zastanów się nad sensem studiów - czy się do nich nadajesz i czy Ci coś dadzą. Pracę dyplomową też napisze Ci korepetytor? Studia MUSZĄ mieć duży element samodzielności.
Studia mają Cię nauczyć ... uczyć się. Całe życie. Nie: BYĆ UCZONYM przez kogoś.

I wybacz, studia zaoczne i wieczorowe nie mają zadnego sensu . To jedna wielka, nieetyczna gra pozorów ze strony i wykładowców i studentów.
maa / 2006-09-12 17:26 / Tysiącznik na forum
chyba pan prof. zaczyna się bać upadku prywatnych uczelni z braku kandydatów. Może nie być wykładów...

Najnowsze wpisy