Fiskus jest zwykłym złodziejem środków wypracowanych przez podmioty gospodarcze.A wszystko dzieje się w majestacie prawa, w oparcie o prawo zrodzone jeszcze w czasach gdy firmę prywatną uważano za złodzieja,bo przecież firmę państwową nikt nie nazywał tak mimo ,że tam były rzeczywiście robione kanty.Wprawdzie kosmetycznie prawo się poprawia,ale jest to tylko kosmetyka.Do tego dochodzi całkowita uznaniowość wielce ważnych urzędników fiskusa i możliwość interpretowania przez nich kar wg swojego widzi mi się.
Przytoczę przykład: wykując roboty w UE przekazywałem podatek
VAT ze zwykłej nadgorliwości do Polski.Gdy kontrahent unijny dopatrzył się,pomyłki;właściwie swojej,zwrócił się o zwrot niesłusznie przekazanego do Polski VATu.I tu zaczął się taniec fiskusa.Suma sumarum
VAT został zwrócony zagranicę ,ale efektem była kontrola szczegółowa firmy trawająca 12 miesięcy.Kontrola wyłapała mniejsze i większe przewinienia powstałe generalnie wskutek pomyłek i nieznajomości zawiłych zapisów/pewnie powstałych po to aby złapać podatnika na hak/,ale nieprzyjemności i kosztów szczególnie tych uznaniowych nie da się opisać.Wiadomo przez 12 m-cy można przyczepić się do wszystkiego.
Najbardzie pikantne z tego wszystkiego jest to UWAGA!,że kontrahent,który
VAT w swoim kraju zapłacił po 3 latach tez przeżył kontrolęUWAGA trwającą 1 niecały dzień zakończoną rozłożeniem na raty VATu ,którego przez 3 lata nie płacił.Tyle tylko,że karą dla niego były odsetki/oczywiście ustawowe coś między 7 a 9 %/
I o czym tu mowa?Gdzie jest jeszcze nasz fiskus? Niech każdy sobie odpowie.No komment! Przyznam się ,że po tych pierepałkach postanowiłem,że ani dnia dłużej niż będę musiał będę pracował na naszych dzielnych przedstawicieli prawa fiskalnego,bo przecież ja na nich pracowałem m.in.